Kibice w środowy wieczór nie mogli czuć się zawiedzeni. Piłkarze dostarczyli prawdziwy rollercoaster i festiwal pięknych bramek. Pogoń Szczecin drugi raz z rzędu musiała uznać wyższość rywala na swoim obiekcie. Tym razem psikusa sprawiła drużyna Rakowa Częstochowa 1:2 (1:0). Gola dla gospodarzy strzelił Grosicki, a dla przyjezdnych Ivi i Gutkovskis. Drużyna z Częstochowy dzięki wygranej wyszła na prowadzenie w lidze.
Ten mecz miał dać wiele odpowiedzi i dał, rozwiał w pewnych kwestiach wątpliwości. Pogoń wypisała się z walki o mistrza, a Raków pokazał swój charakter. U Portowców po raz kolejny zawiodła skuteczność. W pierwszej połowie punktowali Raków, zaskakiwali niekonwencjonalnymi rozwiązaniami, a Kamil Grosicki znowu stanowił wartość dodatnią. Czwarty mecz z rzędu z bramką nie uchronił Szczecinian przed porażką. Jean Carlos miał dwie znakomite okazje na gola, lecz dwa razy chybił. Obrona w pierwszej połowie bezbłędna, w drugiej dwa proste błędy kosztowały punkty. Koniec końców Pogoń po raz enty zawiodła w kluczowym momencie i mimo, że teraz stoją na straconej pozycji, to nie należy ich skreślać, bo dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe.
Przechodząc do gości, po raz kolejny należy pochwalić ich determinację, ich upór i perłę na boisku w postaci Iviego Lopeza. Hiszpan jest liderem klasyfikacji strzelców i klasyfikacji kanadyjskiej. Wczorajszą bramką postawił stempel, komu należy się nagroda za zawodnika całego sezonu. Marek Papszun udowodnił, że nie pęka pod presją, a gdy nie szło, to zmianami sprawił, że optyka spotkania zmieniła się o 180 stopni. Tak wygrywają wielcy, wytrawni gracze. Raków pokazał, że ma papiery na mistrza. Kolejny raz wygrali w Szczecinie i teraz oni objęli kurs na końcowy triumf. Są zależni tylko i wyłącznie od siebie. Zobaczymy jak sobie z tym poradzą, pierwszy sprawdzian już w weekend z Górnikiem Łęczna. Pogoń natomiast podejmie u siebie Legię Warszawa.