W sobotnie popołudnie kibice Cracovii wreszcie mogli wyjść ze stadionu zadowoleni. Ich drużyna wreszcie stanęła na wysokości zadania i odnotowała pierwsze domowe zwycięstwo w tym roku. Pierwszą ofiarą Pasów okazała się Puszcza Niepołomice.
PRZED MECZEM
Cracovia na dobre usadowiła się w środkowej części tabeli, gdzie brak większych szans na awans do europejskich pucharów, jednocześnie pozycja w Ekstraklasie na przyszły sezon również jest niezagrożona. Fani mogą być ogólnie rozwojem sezonu rozczarowani – świetna jesień rozgrzała oczekiwania na tyle wysoko, że długa seria bez wygranej okazała się jeszcze bardziej bolesna.
Puszcza z kolei wciąż uwikłana w walkę o utrzymanie, ale z lekką przewagą nad strefą spadkową. Stadion Cracovii znają doskonale, gdyż spędzili tu półtorej sezonu grając w roli gospodarza. Historycznie w meczach w Krakowie z Pasami zawsze strzelali dokładnie jednego gola.
PRZEBIEG MECZU
Od początku spotkania piłkarze obu drużyn nie narzuciły wysokiego tempa, przez co na murawie niewiele się działo. To jednak goście byli aktywniejsi w tercji ofensywnej. Wyrzuty z autu, rzuty rożne, wolne, czyli elementy gry, z których można spodziewać się największego zagrożenia ze strony Puszczy, nic nie dawały podopiecznym Tomasza Tułacza. Zaskoczyli oni jednak akcją z gry, po której z lewej strony dośrodkował Abramowicz, a główką wykończył i otworzył wynik meczu Kosidis. Grek wrócił do podstawowego składu po czterech meczach i od razu odwdzięczył się trenerowi za zaufanie. Kolejny fatalny początek spotkania, utrata bramki mocno zniecierpliwiły kibiców zgromadzonych na trybunach. Już w 22. minucie dali tego znaki. Mocne „Pasy grać, ku**a mać!” niosło się po stadionie. Nie przyniosło to od razu wymiernego efektu, choć przyznać należy, że gospodarze ocknęli się po dwóch kwadransach i zawiązywali ataki. Jeden z nich powinien skończyć się bramką wyrównującą. Prawym skrzydłem pomknął Kakabadze, dryblując i mijając kilku przeciwników. Doskonałe zagranie wzdłuż pola karnego dotarło do Olafssona, który to jednak fatalnie przestrzelił, gdy miał tylko dołożyć nogę i skierować futbolówkę do bramki. Prawdziwe trzęsienie ziemi dla Puszczy miało miejsce tuż przed przerwą. Kakabadze tym razem opuścił swoją pozycję i znalazł się w polu karnym, a jego miejsce zajął na prawej stronie Jugas. Dośrodkował do Gruzina, który z woleja przymierzył precyzyjnie, pokonując Komara. Kto miał pobudzić do walki drużynę, jeśli nie jej kapitan? Impuls zadziałał na tyle mocno, że jeszcze w doliczonym czasie gry pierwszej połowy Pasy miały rzut rożny, którego zamienili na gola. Doskonałe dośrodkowanie Hasicia na bramkę zamienił Kallman. Fin strzelił swoją 15. bramkę w sezonie i goni w tabeli strzelców Koulourisa z Pogoni Szczecin. Pasy nie pozwoliły, aby pierwszy kwadrans drugiej połowy przypominał ten z początku spotkania. Już w 50. minucie gospodarze zdobyli trzecią bramkę, tym razem do bramki trafił Minchev. Po tym trafieniu spotkanie uspokoiło się, przypominając znowu nudny początek. Cracovia miała jeszcze kilka okazji, ale Minchev przestrzelił przy próbie lobowania Komara, a z rzutu wolnego w poprzeczkę trafił Al Ammari, który chwilę wcześniej wszedł na murawę zmieniając Sokołowskiego. Goście kończyli mecz w dziesiątkę po tym, jak w doliczonym czasie drugą żółtą kartkę zobaczył Serafin.
CO DALEJ?
Cracovia może być jedną z drużyn, rozdających karty w walce o utrzymanie. Dziś urwali punkty Puszczy, a do końca sezonu zmierzą się jeszcze ze Stalą, Śląskiem, Lechią i Zagłębiem.
Puszczę czeka intensywny tydzień, gdyż już we wtorek w Niepołomicach walczyć będą z Pogonią w półfinale Pucharu Polski. Żubry na Narodowym? Byłaby to z pewnością kolejna piękna historia, napisana przez Tułacza i jego zespół… Jeśli zaś chodzi o Ekstraklasę, to kolejne spotkanie odbędzie się na zakończenie 26. kolejki, a do Niepołomic przyjedzie Raków, walczący o mistrzostwo.