Ostatnie wydarzenia i forma Pogoni Szczecin skłoniła mnie do pewnej refleksji, podsumowania. O tym co w trawie piszczy i jak mają się sprawy w Dumie Pomorza opowiem w krótkim felietonie. Gorąco zapraszam do zapoznania się z poniższym artykułem. Tak więc zapinamy pasy i startujemy!
Grosikozależność Pogoni, czyli nic nie może przecież wiecznie trwać…
Bez wątpienia od momentu powrotu do Szczecina w sierpniu 2021 roku Kamil Grosicki stał się fundamentalną częścią zespołu. Aktualnemu kapitanowi możemy zarzucić wiele, ale woli walki, serca i ambicji odmówić mu nie można. Przez te ponad trzy lata na ekstraklasowych boiskach w barwach Dumy Pomorza uzbierał łącznie 107 występów. W tym czasie strzelił 37 goli, a do tego dołożył jeszcze 33 asysty. Ponadto doprowadził zespół do finału Pucharu Polski. Liczby jak na skrzydłowego budzą ogromne wrażenie. Problem w tym, że dyspozycja Pogoni jest w głównej mierze zależna od dyspozycji Grosika. Nie jest on może w tej chwili w swojej szczytowej formie, ale przez te trzy lata, gdy w głównej mierze, to on ciągnął ten szczeciński wózek, może przecież zdarzyć się słabszy okres. Niestety w związku z tym cierpi na ten zespół, bo na horyzoncie nie ma kogoś, kto mógłby w tym trudnym momencie wyciągnąć zespół za uszy i rzutuje to na wynikach, przede wszystkim na wyjazdach.
Coś się wypaliło, pesel zagląda głęboko w oczy…
Liczby nie kłamią, Pogoń ma jedną z najstarszych jedenastek w Ekstraklasie. Średnia wieku wyjściowego składu w tym sezonie kręci się w okolicach dwudziestu ośmiu lat, co czyni ją aktualnie drugą najbardziej doświadczoną w całej lidze. Mówi się, że doświadczenie procentuje, ale jak pokazują obecne wyniki, nie w tym wypadku. Trzon zespołu stanowią zawodnicy, którzy od lat niezależnie od dyspozycji stanowią o sile zespołu, a nowe nabytki nie wzniosły tego zespołu na wyższy poziom, tak jak tego oczekiwano. Brakuje głębi składu i co za tym idzie rywalizacji.
Walka z wiatrakami – poszukiwanie liderów, poszukiwanie następców…
Drugi sezon trwa, a Pogoń wciąż nie może znaleźć godnych następców Damiana Dąbrowskiego, Sebastiana Kowalczyka, Mateusza Łęgowskiego czy Kacpra Kozłowskiego. Gdy wydawało się, że na fali dobrych rezultatów Pogoń na stałe zagości do ligowej czołówki, a nawet pokusi się w końcu o włożenie trofeum do gabloty, to od poprzedniego sezonu następuje nieustanny regres. Brakuje kogoś, kto na stałe dołączyłby do Kamila Grosickiego i stanowiłby o sile zespołu. Solidny poziom prezentują Rafał Kurzawa, Efthymios Koulouris i Leo Borges, ale to wciąż nie wystarczy na to, by Pogoń mogła bić się o jakiekolwiek cele. Tak wiele mówi się o akademii, o młodych piłkarzach, ale boisko aktualnie brutalnie wszystko weryfikuje. Ostatnimi solidnymi, jak na ligowe standardy młodzieżowcami byli wspomniani wyżej Łęgowski i Kozłowski. Próżno szukać w klubie w tym momencie kogoś, kto zbliżyłby się do nich poziomem. Kapitan Portowców zbliża się do końca piłkarskiej przygody, a następców brak. Promykiem nadziei jest młody Adrian Przyborek. Aktualnie ciężko pokazać mu pełnię drzemiącego w nim potencjału. Czy okaże się perełką w portowej talii? Czas pokaże.
„Kasa, misiu, kasa” – Kozłowski i długo, długo nic…
Finanse Portowców nie są aktualnie w najlepszej kondycji. Brak głównego sponsora i kilkumilionowych transferów wychodzących sprawiły, że Pogoń sezon 2022/2023 skończyła na dużym minusie, a i poprzedni zbyt wielu zysków nie przyniósł. Porażka w finale Pucharu Polski i brak podium zaowocowały stratą kolejnych dużych pieniędzy, jakie gwarantowały europejskie puchary. Jest też drugie kolejny minus tego wszystkie, bowiem gra na europejskich stadionach była swoistym oknem wystawowym do wyeksponowania piłkarzy, talentów. Przez grę tylko na krajowym podwórku piłkarze Pogoni stali się mniej atrakcyjni na rynku transferowym i co za tym idzie do klubowej kasy wpływa dużo mniej pieniędzy. Portowcy potrzebują wyników, inwestora, dużych transferów pokroju Kozłowskiego, Benedyczaka, Buksy i Łęgowskiego. W bieżącej kadrze ciężko znaleźć kogoś na kim klub ze Szczecina mógłby sporo zarobić. Tak jak wyżej już wspomniałem, światełkiem w tunelu jest siedemnastoletni Przyborek. Czy to będzie kura, która zniesie złoto jajo? jedno jest pewne, Portowcy potrzebują solidnego zastrzyku gotówki, jak tlenu, by móc dalej coś znaczyć w polskiej lidze, aby nie zdegradować się do roli ligowego średniaka.
Era szwedzkiego bajeranta – widziały gały, co brały…
Jens Gustafsson mógł być najbardziej utytułowanym trener w historii Pogoni, a pozostawił po sobie niesmak. Śmiało teraz można stwierdzić w ogólnym rozrachunku, że te dwa lata były stracone. Były dobre i złe momenty, huśtawki emocje, zwyżki i obniżki formy, ale brak medalu, a przede wszystkim historycznego trofeum mocno rzutuje na ogół pracy Szweda. Kosta Runjaic wysoko zawiesił poprzeczkę. Dwa brązowe medale na zawsze zapiszą się w historii klubu. Co po sobie zostawił Jens Gustafsson? Trzeba mu oddać, że Pogoń pod jego wodzą grała widowiskowy i ofensywny futbol, ale jest też druga strona medalu, która bardzo przysłania plusy. Mianowicie Pogoń była jednowymiarowa, polegała w głównej mierze na jednym zawodniku i błysku indywidualności. co na dłuższą metę nie mogło przynieść oczekiwanego rezultatu. W efekcie obrona, która niegdyś była monolitem w lidze, posypała się niczym domek z kart i z sezonu na sezon było z tym coraz gorzej. Ponadto Szwed nie licząc Rafała Kurzawy, nie zbudował żadnego zawodnika, nie wzniósł na wysoki poziom, tak jak opowiadał o tym, gdy przychodził do Szczecina, bo warto przypomnieć, że przed pracą w Pogoni trenował młodzieżową reprezentację Szwecji. Z tą współpracą wiązane były spore nadzieję, ale boiskowa rzeczywistość brutalnie podsumowała Jensa Gustafssona i żniwa tej przygody będą w Szczecinie prawdopodobnie ciągnęły się latami.
Moda na sukces, moda na Pogoń – kibice na medal…
W tym tekście nie mogę pominąć kibiców, bo tych Pogoń Szczecin ma wybitnych. Pomimo tej całej otoczki wokół klubu, wyników i nie za ciekawej sytuacji, to kibice są największą chlubą Dumy Pomorza i moda na Pogoń nie gaśnie. Nowy stadion praktycznie, co mecz wypełniony jest do ostatniego krzesełka, a doping i wsparcie jest odczuwalne od pierwszego do ostatniego gwizdka na stadionie imienia Floriana Krygiera. Niezależnie od miejsca, gdzie rozgrywane są mecze Portowców, to nie brakuje na niej licznej grupy sympatyków, którzy niezależnie od sytuacji na dobre i na złe wspierają swój ukochany zespół. Jesteście dwunastym zawodnikiem i wasze wsparcie jest odczuwalne, za co należą wam się brawa i szacunek, bo swoim oddaniem wystawiacie klubowi super wizytówkę!
To by było na tyle…
Broń boże, to nie jest żaden atak w stronę klubu, co najwyżej wyrażenie obawy, troski wynikającej z panującej sytuacji. Zmierzając do końca swojego wywodu pragnę wyrazić głęboką nadzieję, że pomimo tego, że teraz nie jest kolorowo, to wierzę , że nadejdą jeszcze dla Szczecina lepsze czasy i finalnie Pogoń wyjdzie z tego wszystkiego mocniejsza, a przede wszystkim zdobędzie wymarzone trofeum, na które granatowo-bordowo familia wyczekuje dekadami. Czasem w życiu trzeba zrobić krok w tył, żeby pójść naprzód. Po burzy zawsze wychodzi słońce i oby tak było w przypadku Pogoni, bo kibicem się jest, a nie bywa… a wiara była, jest i będzie w nas… tego pozostaje się trzymać, bo człowiek żyje marzeniami…oby te marzenia któregoś dnia okazało się piękną rzeczywistością, tego sobie i Państwu z całego serca życzę…