Kiedy końcem ubiegłego roku PZPN wydał raport „Organizacja i bezpieczeństwo sezon 2013/2014”, ogłosił Lesława Czyża z Podbeskidzia najlepiej pełniącym swe obowiązki kierownikiem do spraw bezpieczeństwa w ekstraklasie.
W wywiadzie, który ukazał się wówczas na stronie klubowej pan Lesław wspominał: ” (…)klub pozostaje z nimi (własnymi kibicami – przyp. red.) w stałym kontakcie, każda ich akcja czy oprawa jest dyskutowana na spotkaniach. Więź i komunikacja między klubem a kibicami cały czas musi funkcjonować(…)”
Na czym owa „więź i komunikacja” miała polegać trudno się postronnym obserwatorom domyślać, skoro niespełna pół roku później (10.04.2015) Stowarzyszenie Sympatyków Klubu Podbeskidzie (SSKP) czuje się na tyle przyparte do muru, że wydaje oficjalne oświadczenie, w którym wyraża frustrację i wylicza nierozwiązane od dłuższego czasu problemy.
Czy stały kontakt, podejmowanie dyskusji, więź i komunikacja nie wystarczą by rozwiązywać problemy i nie pozwolić się im nawarstwić? Aby zrozumieć może należy dodać, że w cytowanym wywiadzie pan kierownik podaje też jasno przyczynę, dla której podejmuje dialog ze Stowarzyszeniem. Kontakt, dyskusja, więź i komunikacja to narzędzia niezbędne z jednego powodu. Mianowicie dlatego, że „przebieg imprezy zakłócić mogą także kibice gospodarzy”. Tak, ważna rzecz: dostrzec zagrożenie i spacyfikować wroga zanim zdąży choć pomyśleć o zaburzeniu porządku. Zwłaszcza w obliczu faktu, że stadion w Bielsku-Białej wciąż nie jest obiektem ukończonym i od dłuższego czasu nie gości – przynajmniej oficjalnie – kibiców drużyn przyjezdnych. A pilnować kogoś trzeba.
Czy w klubie prowadzi się dialog z rozczarowanymi kibicami z SSKP? O tym niestety oficjalne media klubowe nie informują. Publicznie znane jest więc zdanie tylko jednej ze stron. Strony, która przyznaje, ze czuje się ignorowana i zbywana obietnicami bez pokrycia i z której relacji wynika, że rozmowy to nie forma dialogu, a raczej płynący z dwóch zwaśnionych stron monolog, w którym prawie nikt nikogo nie słucha.
Ostatnią próbę podjęto wczoraj, 14.04. SSKP informuje o jej przebiegu: „Nasza rozmowa była bezproduktywna i nie odbyła się w kulturalnej atmosferze. W najbliższym czasie nie liczymy na jakikolwiek przełom.”
W dziwnym kierunku zmierza to wszystko. Klub, którego młyn nie jest przecież oszałamiająco liczny, dąży do całkowitego uciszenia go? Czy w Bielsku kibiców podzielono na lepszych – bo spokojnie zajmujących przypisane im krzesełka, umiarkowanie entuzjastycznych, wydających co dwa tygodnie kilkadziesiąt złotych na bilety i kiełbaski serwowane w stadionowym punkcie gastronomicznym, oraz gorszych – bo głośnych, czasem niesubordynowanych, mających w swoim oficjalnym śpiewniku 1 (słownie: JEDNĄ) przyśpiewkę zawierającą przekleństwo (również jedno), przez całe 90 minut nie raczących posadzić czterech liter na krzesełkach, a w dodatku płacących mniej za wstęp na stadion?
„Będzie się działo” – tak kibice podsumowują krótką relację z rozmów z zarządem klubu. Co się będzie działo? Zobaczymy pewnie już w ten piątek w najbliższym ligowym meczu TSP z Wisłą Kraków. Meczu, przed którym kierownik ds.bezpieczeństwa ma pewnie znacznie większą zagwozdkę niż we wcześniejszych, rozegranych zanim tak bardzo zaiskrzyło na linii on -SSKP.
Ze swojej strony mam tylko nadzieję, że „będzie się działo” nie oznacza zawieszenia dopingu. Ale wierzę, że ludzie, którzy nawet po najgorszych porażkach swojej drużyny zostają na trybunach do samego końca, którzy uczynili kibicowanie częścią swojego życia, wiedzą, co przede wszystkim do nich należy i nie zawiodą, nawet jeśli sami czują się zawiedzeni.
źródło: BielskaTwierdza.pl, tspodbeskidzie.pl, facebook