Tekst chciałem zacząć od porównania, jak wyglądały zdobycze trenerów Cracovii po 28 meczach. Problem polega na tym, że… mało który szkoleniowiec tyle wytrzymał w Krakowie. Stadion przy ulicy Kałuży jest dość specyficznym miejscem, w którym nie poradziło sobie wielu piłkarzy, czy trenerów. Kolejną ‚ofiarą’ został Podoliński.
Zacznijmy od statystyk – ile czasu wytrzymywali poprzednicy Pana Roberta(mecze ligowe w Ekstraklasie)
Wojciech Stawowy – 43 mecze(1,51 pkt/mecz)
Albin Mikulski – 5(0,2 pkt/mecz)
Stefan Białas – 17(1,18 pkt/mecz)
Stefan Majewski – 61(1,41 pkt/mecz)
Artur Płatek – 22(1,05 pkt/mecz)
Orest Lenczyk – 28(1,21 pkt/mecz)
Rafał Ulatowski – 10(0,4 pkt/mecz)
Marcin Sadko(trener tymczasowy) – 1(0 pkt/mecz)
Jurij Szatałow – 26(1,04 pkt/mecz)
Dariusz Pasieka – 13(1,08 pkt/mecz)
Tomasz Kafarski – 10(0,6 pkt/mecz)
Wojciech Stawowy – 33(1,18 pkt/mecz)
Mirosław Hajdo(trener tymczasowy) – 4(1,25 pkt/mecz)
Robert Podoliński – 28(1,11 pkt/mecz)
Przez ostatnie 10 lat w klubie przewinęło się 13(sic!) trenerów(z czego jeden zaliczył dwa podejścia)! Profesor Filipiak nie należy do najcierpliwszych prezesów w Polsce. Choć były trener Dolcanu nie pracował za długo, tylko Wojciech Stawowy i Stefan Majewski wytrzymywali na stanowisku dłużej niż on. Jego poprzednik apelował do prezesa: ‚Niech Pan w końcu zatrudni trenera na lata!’
I wydawało się, że tak właśnie będzie. Okazji do zwolnienia nie brakowało. Słaba jesień. Całkiem niezły początek wiosny, ale w końcu przyszła kompromitacja w Pucharze Polski. Odpadnięcie z drużyną z TRZECIEGO POZIOMU ROZGRYWKOWEGO. Ba, z drużyną nie będącą nawet w czołówce ligi. Z całym szacunkiem dla walczących jak gladiatorzy piłkarzy ze Stargardu Szczecińskiego, którzy zaskarbili sobie sympatię całej Polski, ale drużyna z Ekstraklasy nie ma prawa zostać tak ZDEKLASOWANA. Tutaj nie mówimy o pechowej porażce, obronie Częstochowy w wykonaniu Błękitnych, bramce z powietrza. Przez 180 minut drugoligowiec był o dwie klasy(o ironio) lepszy od zespołu z Ekstraklasy, który w dwumeczu powinien stracić więcej niż 4 bramki. Skoro ani to, ani późniejsza porażka w derbach Krakowa nie spowodowała zwolnienia szkoleniowca, to można było dojść do wniosku, że prezes wziął sobie do serca słowa Stawowego i w końcu zatrudnił trenera, któremu da dłużej popracować. Nic z tych rzeczy.
Podoliński nie przebierał w słowach. Zdecydowanie nie należał do tych, którzy po porażkach całą winę brali na siebie. Po meczu z Podbeskidziem potrafił stwierdzić, że gra obronna jego zespołu to ‚pornografia‚. W wywiadzie dla portalu weszło.com, powiedział: ‚Jeżeli powiem, że obrońca spóźnił się z kryciem napastnika i padła bramka, to jest to krytyka czy opis rzeczywistości? Czym w ogóle jest krytyka? Dlaczego wszyscy muszą być przewrażliwieni na swoim punkcie? Skoro trener nie może się wypowiedzieć, to kim my jesteśmy?’
Szkoleniowiec ‚Pasów’ na początku wybierał system 3-5-2, który bardzo dobrze spisywał się w Dolcanie Ząbki. Wesoła obrona(coś ala https://www.youtube.com/watch?v=1wg9ox9F7Vw) skutkowała tym, że grę Cracovii określano szyderczym ‚Pilarz-5-2’, co miało podkreślić dziurę w obronie najstarszego klubu piłkarskiego w Polsce. Mimo że pod koniec swojej przygody w Krakowie zmienił ustawienie na takie z czwórką obrońców(co znacznie poprawiło jakość gry), nie przeszkodziło im to w dostaniu sześciu bramek w trzech meczach. I tutaj przechodzimy do meritum: to trener jest zły, czy piłkarze? Czy naprawdę przez 10 lat profesor Filipiak nie mógł znaleźć kogoś, kto spełniłby oczekiwania? Czy wszystkich trzynastu trenerów było naprawdę tak słabych?
Jako odpowiedź niech posłuży historia, która rozbawiła całą Polskę. Pewnie kroczące po awans do III ligi rezerwy Cracovii ‚wzmocnione’ piłkarzami pierwszego zespołu(Żytko, Deleu, Jaroszyńki, Ortega, Jendrisek, Cetnarski, Szeliga, Kita, Zejdler, Zjawiński) zremisowały 4:4 ze Spójnią Osiek-Zimnodół. Drużyna, która w 15 spotkaniach tylko 2 razy nie potrafiła zdobyć kompletu punktów, straciła do tej pory 10 bramek, dostała w jednym spotkaniu 4. Żytko, Deleu i Jaroszyński doprowadzili do straty czterech bramek w 90 minut, podczas gdy obrona złożona z Kuligowskiego, Bartosza i Moskala tylko trzykrotnie pozwoliła sobie wbić 2 bramki w meczu.
Tak więc jaki poziom piłkarski prezentuje Cracovia? Co to za profesjonaliści z Ekstraklasy, którzy w IV lidze nie potrafią uchronić zespołu przed stratą czterech bramek? Kiedy już sięgano po młodzież, okazywało się, że zaangażowaniem i tym, co wnoszą do zespołu biją na głowę ‚starych wyjadaczy’. Tak było kiedyś z Jaroszyńskim. Tak było ze Stebleckim w spadkowym sezonie Cracovii, kiedy był jedynym obok Budzińskiego i Kaczmarka piłkarzem do którego nie można było mieć zastrzeżeń. Tak jest z Kapustką i z Wdowiakiem.
Przyjdzie nowy trener. Jak to nowy szkoleniowiec ma w zwyczaju, da wszystkim czystą kartę. Zawodnicy tacy jak Żytko którzy powodują, że od kilku lat gra Cracovii wygląda jak wygląda, dostaną kolejną szansę. I znów ją zmarnują. Do tego dojdzie kolejnych paru reprezentantów tak zwanego ‚szrotu’. I kolejny sezon zakończony dramatyczną walką o utrzymanie, ewentualnie spadkiem.
Mariusz Rumak po nieudanym początku w Zawiszy powiedział, że albo zmienią się zawodnicy, albo trener. Radosław Osuch podjął ryzyko, wybrał pierwszą opcję. Efekty znamy. Nie mówię, że w Cracovii są sami zawodnicy do odstrzału, jednak tak jak następca Podolińskiego będzie mógł skorzystać(na jak długo?) z Rakelsa, Budzińskiego czy Covilo, tak w Bydgoszczy zostali Sandomierski, Drygas czy Alvarinho. Panie Filipiak, jeśli chce pan oglądać Cracovię walczącą o puchary jak 10 lat temu, może warto podjąć to samo ryzyko, zamiast ciągle tkwić w miejscu?
(zdj. sport.pl)