Jakub Kosecki przed meczem zapowiadał, że teren w Chorzowie jest bardzo ciężki i to będzie mecz jednej bramki. Optymista. Niestety, nawet tej jednej bramki nie było nam dane zobaczyć.
To że pierwsza połowa należała do Legii nie ulega wątpliwości. Ruch wyszedł z założenia, że ich największą siła jest defensywa i postanowili ją wykorzystać w 100%. Szkoda tylko, że FM-owe nastawienie ‚powstrzymywanie’ nie pozwoliło rozwinąć skrzydeł Starzyńskiemu i Kuświkowi – zawodnikom, którzy znaleźliby sobie miejsce w każdym polskim klubie. W 33. minucie Legia w końcu przecięła zasieki broniących się chorzowian, co skutkowało faulem Gigołajewa w polu karnym. Sędzia wskazuje na ‚wapno’, warszawiacy w końcu mogli wyjść na prowadzanie w tej bitwie, ale Putnocky fenomenalnie obronił nie taki słaby strzał Guilherme. Jako że Ruch nie stracił bramki, piłkarze wyszli z założenia, że ich taktyka jest bezbłędna i nie muszą się otwierać. I tak do końca pierwszej połowy.
A w drugiej… w sumie to samo. Delikatne podchody Legii, nieśmiałe próby skontrowania rywala w wykonaniu Ruchu. Potem obie drużyny tak jakby opadły z sił. Przerwać usypiającą atmosferę próbował najpierw Babiarz strzałem z 30 metrów(tuż obok słupka), a potem Jodłowiec, który gdyby nie kolano Grodzickie mógłby się wpisać na listę strzelców. Jako że piłkarzom nie wychodziło, fani próbowali ich zmotywować do działania – zrobili racowisko, dzięki któremu zawodnicy mogli odpocząć i nabrać sił. Zadanie wykonali w połowie – widowisko wprawdzie zrobiło się żywsze, ale na przerwie skorzystali przyjezdni, którzy z pełnym impetem ruszyli na ‚fortecę’ Ruchu. Jak się jej nie udało zdobyć, tego nie wie nikt. Dużo dobrych okazji, ale dobra postawa broniących + mimo wszystko – ogrom szczęścia zadecydowały, że Legia wyjeżdża do Warszawy tylko z punktem. Trzecie z rzędu czyste konto chorzowian, ale też dwa razy na ‚zero’ z przodu. Taktyka ‚obrona Częstochowy’ sprawdziła się podczas Potopu Szwedzkiego, sprawdza się i teraz. Ruch nie imponuje, ale punktuje. A przy formie, jaką prezentują Piast czy Bełchatów – zawsze punkt więcej. Warszawiacy mogli sobie za to już dziś zapewnić pierwsze miejsce po 30 kolejkach. Niestety dla nich – przynajmniej do jutra nie mogą go być pewni.