podsum

Górnik Łęczna wywozi 3 punkty z Chorzowa.

Górnik Łęczna pokonuje 2:0 Ruch Chorzów.

Za nami pierwsze sobotnie spotkanie T-Mobile Ekstraklasy. Czy było to porywające widowisko ? Z pewnością nie. Czy było to najsłabsze spotkanie kolejki ? Najprawdopodobniej tak. Czy Górnik Łęczna wygrał zasłużenie to spotkanie ? Moim zdaniem – tak. Przede wszystkim Górnik Łęczna posiada w swoim składzie zawodnika, który robi różnicę w grze zespołu, który jest wyróżniającym się graczem naszej ekstraklasy. O kim mowa ? Oczywiście o Fedorze Cernychu. To właśnie ten zawodnik „siał” najwięcej zamętu w szeregach gospodarzy. Nie bał się pojedynków jeden na jeden, dużo widzi na boisku, a przy okazji ma fantastyczne czucie gry. Świetnie wykończył genialne podanie Nikitovicia i ogólnie był motorem napędowym swoje zespołu. Kogoś takiego zabrakło w drużynie gospodarzy. Kimś takim miał być Maciej Iwański, ale raczej będzie holował zespół, niż go pchał do przodu. Natomiast Fedorem Cernychem Ruchu Chorzów może zostać Patryk Lipski, który jest dla mnie małym odkrycie tego spotkania.

Pierwszą połowę spotkania można opisać jednym słowem – „masakracja” jak to mówi Dariusz Szpakowski w grze Fifa. Jedynym wartym odnotowania elementem tej części spotkania była bramka Fedora Cernycha strzelona w 34 minucie spotkania.Cudownym podaniem popisał się Nikitović, a Litwin ładnym uderzeniem pokonał bramkarza „Niebieskich”. Nic więcej godnego uwagi nie miało miejsca w ciągu pierwszych 45 minut.

Druga połowa była o wiele ciekawsza niż pierwsza. Przede wszystkim „Niebiescy” ruszyli do ataku. Trener Fornalik zmienił Iwańskiego, w jego miejsce pojawił się Patryk Lipski i gra zespołu uległa poprawie. Zaczęli tworzyć jakieś akcje,a najlepszą miał Visnakovs po dośrodkowaniu Zieńczuka, ale jego strzał wylądował na słupku bramki strzeżonej przez Prusaka. Groźnie pod bramką gości było również po strzale Lipskiego, ale po raz kolejny Prusak stanął na wysokości zadania. Swoje okazje w tej części gry mieli również piłkarze z Łęcznej. Dwie dogodne sytuacje zmarnował wprowadzony w drugiej połowie Bartłomiej Śpiączka. W jego przypadku sprawdziło się jednak powiedzenie do trzech razy sztuka. W doliczonym czasie gry po rajdzie 40 metrowym i wygranym pojedynku biegowym z Grodzickim pewnie pokonał Putnocky’ego, czym zapewnił swojej drużynie 3 punkty.

Górnik Łęczna obnażył słabości w grze defensywnej „Niebieskich”. Bardzo niepewnie wyglądał środek obrony gospodarzy. O ile do defensywnych pomocników tj. do Łukasz Surmy i Macieja Urbańczyka nie można mieć pretensji to już zawodnikom odpowiadającym za kreowanie gry w ofensywie można wiele zarzucić. Maciej Zieńczuk, Maciej Iwańśki i Roland Gigołajew nie pokazali dzisiaj kompletnie nic. Ruch grał dzisiaj praktycznie bez skrzydłowych. Tak jak już wspomniałem na wstępie dużo ożywienia do gry wprowadził Patryk Lipski. Rwał się do gry, nie boi się zagrać niekonwencjonalnie – Ruch może mieć dużo pociechy z tego piłkarza. W drużynie gości poza wspomnianym Cernychem na wyróżnienie zasługują Nikitović oraz Śpiączka. Ten drugi wnióśł wiele ożywienia do gry swojego zespołu. Zaprezentował się zdecydowanie lepiej niż Jakub Świerczok.

Reasumując, spotkanie to pokazało nam, że bez wzmocnień Ruch będzie jednym z głównych kandydatów do spadku w tym sezonie. W ich grze każdy element gry wymaga poprawy. Górnik zaprezentował się lepiej, ale jego gra nie rzucała na kolana. Na zespół „Niebieskich” to wystarczyło, ale czy pozwoli to na pokonanie innych zespołów okaże się wkrótce.

Składy:

Ruch Chorzów:

Putnocky 4 – Konczkowski 4, Grodzicki 3, Koj 3, Oleksy 3 – Surma 5, Urbańczyk 4 – Gigołajew 3 (Efir), Iwański 2 (Lipski 6), Zieńczuk 3 – Visnakovs 4 (Mazek)

Górnik Łęczna:

Prusak 5 – Mierzejewski 4, Szmatiuk 4, Bozić 5, Leandro 5 – Nowak 4, Nikitović 6 – Piesio 5, Późniak 3 (Pitry), Cernych 7 (Sasin) – Świerczok 4 (Śpiączka)