Legia Warszawa po lekkim falstarcie w meczu o Superpuchar Polski powraca na właściwe tory. Ostatnia pewna wygrana z Botosani tylko potwierdziła, że bajkę o kryzysie Legionistów można schować już do szuflady. Teraz przed ekipą Henninga Berga domowe spotkanie z Podbeskidziem. Piłkarze z Bielska potrafili nie raz postawić się Wojskowym jednak w niedzielne popołudnie faworyt spotkania pomiędzy tymi zespołami wydaje się jeden.
Z każdym kolejnym meczem piłkarze Legii rozkręcają się coraz bardziej i od porażki z Kolejorzem odnieśli trzy zwycięstwa z rzędu i legitymują się bilansem bramkowym 8-1. Do spotkania drugiej ligowej kolejki przystępują zatem zmotywowani i pewni siebie. Podbeskidzie natomiast ma za sobą remis w premierowe kolejce z Zagłębiem Lubin choć zwycięstwo wymknęło się Góralom w samej końcówce spotkania.
Legia do spotkania z Podbeskidziem przygotowuje się w niemal komfortowej sytuacji, nadal kontuzjowany jest jedynie Ivica Vrdoljak. Reszta piłkarzy jest do dyspozycji trenera i jedyne pytanie brzmi w jakim ustawieniu i składzie wyjdzie na to spotkanie Legia. Można przypuszczać, że trener Berg podobnie jak w spotkaniu ze Śląskiem postawi na dwójkę napastników Nemanję Nikolicia i Aleksandara Prijovicia, która z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej, a przecież odwodzie są jeszcze Ondrej Duda i Michał Masłowski. Jednak co do tego ostatniego można mieć sporo pretensji co do jego gry, mimo to trener zapowiada, że Masło dostanie kolejne szanse. Tak więc możemy gdybać zy Berg postawi na sprawdzony skład czy tez czymś nas zaskoczy wszystko wyjaśni się przed meczem.
Trener Berg na przedmeczowej konferencji zapowiedział walkę o kolejną wygraną i utrzymanie ofensywnego stylu gry:
Zawsze staramy się grać jak najlepiej, ostatnie trzy mecze stały na wysokim poziomie, ale zawsze jest coś do poprawy. Wygrywanie nam pomaga, zespół wygląda coraz lepiej, stwarzamy coraz więcej okazji bramkowym i skutecznie się bronimy. Chcemy to kontynuować i wygrać z Podbeskidziem. Gdy strzela się trzy czy cztery gole w jednym meczu, to nie można narzekać na grę w ofensywie. Duda wygląda coraz lepiej, Masło też zbiera cenne minuty. Napastnicy spisują się bez zarzutu, więc póki co nie ma powodu do zmian. Ciągle chcemy być lepsi, a to, co robimy dobrze, dalej tak robić.
W drużynie prowadzonej przez Dariusza Kubickiego natomiast doszło do wielu zmian w składzie. Zespół z Bielska- Białej opuściło kilkunastu piłkarzy i na ich miejsce pojawili się nowi, niektórzy dobrze znani kibicom w Ekstraklasie. Tym najbardziej znanym nowym nabytkiem Podbeskidzia został Mateusz Możdżeń, czyli były zawodnik Lecha Poznań i Lechii Gdańsk. Jednak w spotkaniu z Zagłębiem największe wrażenie na obserwatorach wywarł japoński samuraj Kohei Kato, który wydaje się pewnym punktem drugiej linii Górali.
Dariusza Kubicki zapowiadał, że jego drużyna jedzie do Warszawy pełna optymizmu i wiary w dobry wynik. Przestrzega głównie przed siłą Legii przy stałych fragmentach gry:
Jedziemy do stolicy pełni optymizmu. Legia to jeden z najlepszych zespołów, ale poziom jest wyrównany. Wszystko będzie zależało od tego, na ile pozwolimy grać rywalom. Legia jest bardzo groźna przy stałych fragmentach gry. Mają też sporo indywidualności, którym nie wolno pozwolić się rozbujać. Skrzydłowi: Guilherme, Kucharczyk, czy Żyro, jedną akcją potrafią przesądzić o wyniku meczu. Musimy zwrócić uwagę na podwajanie krycia na skrzydłach.
W spotkaniu z Legią na pewno zabraknie Bartłomieja Koniecznego, Adama Pazio, a także Antona Slobody, któremu odnowiła się kontuzja piątej kości śródstopia.
Statystyki nie grają ale te są bardzo niekorzystne dla zespołu z Podbeskidzia. Górale ostatni i jedyny raz triumfowali nad Legią w Warszawie w 2011 roku, w ostatnich trzech pojedynkach ponieśli sromotne porażki tracąc w nich w sumie 10 bramek. Dlatego też wydaje się, że inne rozstrzygniecie niż pewna wygrana Legii będzie niespodzianką. Znając jednak naszą ligę wszystko zweryfikuje boisko.