W drużynie Lecha znowu pojawiło się widmo jesieni. Lech zagrał najgorsze spotkanie w tym roku. Z drugiej strony Wisła rozegrała najlepszy mecz od pamiętnego 5:0 z Górnikiem. Zawodnikiem meczu został okrzyknięty Rafał Boguski, który rozegrał mecz życia.
Od rozpoczęcia spotkania Lech zaczął stosować pressing, jednak nic z niego nie wynikało. Już w siódmej minucie Głowacki zagrał długą piłkę w pole karne, gdzie czekał świetnie ustawiony Rafał Boguski dopełnił formalności i zdobył bramkę na 1:0. Chwilę później gospodarze mogli podwyższyć rezultat, jednak Donald Guerrier nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Świetny początek pobudził Wisłę, a ta chciała pójść za ciosem, wykorzystując cenną lekcje jaką dało im obejrzenie środowego spotkania między Lechem, a Basel. Biała Gwiazda kompletnie zdominowała mistrza Polski, co chwile robiąc z obrony gości ser szwajcarski. W 19. minucie powinna paść kolejna bramka dla najlepszej drużyny XXI wieku, jednak dwójkowa akcja Boguskiego z Brożkiem zakończyła się fatalnym strzałem. Minutę później mogło być 1:1. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzelał Kamiński, lecz jego strzał obronił Cierzniak. Od tamtej chwili Lech przejął inicjatywę na całe cztery minuty. Następnie obie drużyny wróciły do tego co grały od początku, czyli Wisła atakowała, a Lech wybijał na oślep.
Trzy minuty po rozpoczęciu spotkania mógł być remis, jednak dośrodkowanie z rzutu wolnego Douglasa minęło bramkę gospodarzy o milimetry. Minutę później zaatakowała Wisła i tylko Rafael Crivallero wie jak udało mu się przenieść piłkę nad poprzeczką. Widać było, że dzięki wprowadzeniu Jevtivia Lech przestał przegrywać środek pola. W 61. minucie Guerrier zaczął tańczyć w polu karnym Buricia, jednak jego strzał z sześciu metrów trafił w boczną siatkę. W drugiej połowie Cierzniak pokazał, że świetne recenzje jakie zbierał są uzasadnione kilkakrotnie kapitalnie interweniując na linii bramkowej. W ostatniej akcji spotkania gospodarze wyprowadzili kontrę, Jankowski minął Kadra jak dziecko i wyłożył piłkę Boguskiemu,a ten strzelił między nogami bezradnego Buricia.