Piłkarze Górnika Zabrze po trzech meczach wyjazdowych powrócili do domu i przewaga własnego stadionu z nową trybuną miała pomóc w odniesieniu zwycięstwa. Jednak po dziewięćdziesięciu minutach to goście z Białegostoku wrócą w lepszych nastrojach, bo Górnik znowu przegrał swoje spotkanie.
W sobotnim meczu spotkały się dwie drużyny, które przegrały w poprzedniej kolejce, ale również wiązały ze sobą postać Michała Probierza- byłego piłkarza Górnika, a obecnie trenera Jagiellonii. Właśnie opiekun gości najmocniej zaskoczył przed spotkaniem, wystawiając w podstawowej jedenastce pięciu środkowych pomocników. Ta taktyka okazała się kluczem do zwycięstwa.
Początek spotkania pokazał kto w poprzednim sezonie zajął trzecie miejsce w tabeli Ekstraklasy. Piłkarze Michała Probierza lepiej weszli w mecz i już w drugiej minucie groźny strzał oddał Sebastian Madera. Wtedy Sebastianowi Przyrowskiemu skutecznie udało się obronić uderzeni obrońcy Jagi. Podobnie było w szesnastej minucie, kiedy były bramkarz GKS Tychy złapał piłkę po strzale Vassilijeva. Jednak sześćdziesiąt sekund później był już bezradny. Estończyk przymierzył i zapewnił prowadzenie przyjezdnym.
Stracona bramka nie obudziła piłkarzy trenera Warzychy. W dwudziestej drugiej minucie sędzia ogłosił przerwę na wymianę płynów, ale nawet woda i lód nie wpłynęły na grę Górnika. W dwudziestej ósmej minucie Vassilijev popisał się kapitalnym podaniem, Grzelczak wyszedł na pozycję i przy pasywnym kryciu obrońców gospodarzy podwyższył wynik.
Dopiero bramka Piotra Grzelczaka wpłynęła na grę gospodarzy. Bartek Drągowski wypuścił piłkę po strzale na bramkę, ten błąd bezwzględnie wykorzystał Łukasz Madej i strzelił kontaktową bramkę. Do końca pierwszej połowy piłkarze Górnika starali się pójść za ciosem i doprowadzić do wyrównania, ale to goście mieli stuprocentową sytuację. Znowu w sytuacji sam na sam z Przyrowskim znalazł się grający świetne spotkanie Vassilijev, ale kolejny raz górą bramkarz Górnika.
Po trzech kwadransach gry w upale piłkarze szybko zbiegli do szatni, a trenerzy tłumaczyli taktykę na drugą połowę. Po gwizdku rozpoczynającym ostatnią część gry lepiej założenia taktyczne zrozumieli piłkarze Michała Probierza, którzy strzelili kolejną bramkę. W czterdziestej ósmej minucie Danch faulował Macieja Gajosa, pomocnik Jagi sam podszedł do piłki i ładnym strzałem z rzutu wolnego ustalił wynik meczu.
Ostatnie czterdzieści minut spotkania to nieudolne próby strzelenia bramki przez gospodarzy. Piłkarze Warzychy stworzyli sobie kilka okazji, ale albo na drodze stawał Bartek Drągowski (strzał Iwana), albo mylił się strzelec (Kosznik), albo strzał zablokowano (Grendel), albo świetnie interweniował Igors Tarasovs. Zawodnicy Jagiellonii również stworzyli kilka sytuacji, ale ostatecznie wynik nie uległ zmianie.
Górnik przegrywa trzeci mecz z rzędu i umacniają się na ostatnim miejscu w tabeli. Trener Dankowski na pomeczowej konferencji prasowej nie ukrywał niezadowolenia i chciał aby piłkarze już w sobotnim spotkaniu zmazali plamę po dzisiejszej porażce. My również czekamy na przebudzenie zabrzan.