SĘDZIOWIE:
Paweł Gil
Piotr Sadczuk Marcin Borkowski
Tomasz Kwiatkowski
– Zaczęliśmy w końcu grać tak jak chcemy. Sezon rozpoczęliśmy bojaźliwie, ale teraz pokazujemy, że mamy potencjał. Ekstraklasa to świetne uczucie – mówi Dalibor Pleva. „Świetne uczucie” rozpoczęło się dla Termaliki wraz z pierwszą wygraną w Ekstraklasie, z Zagłębiem Lubin i od tamtej pory trwa w najlepsze. Pogoń jako wicelider jest jedyną niepokonaną drużyną na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, Termalica zaś jest niepokonana w Mielcu, ba!, nie straciła tam nawet punktu! W sobotnie popołudnie szykuje się nam zatem obfita piłkarska uczta!
Kontynuować piękny sen
Po pierwszych kolejkach wszyscy już oswoili się z myślą, że Termalica będzie „chłopcem do bicia” – po trzech kolejkach „Słonie” miały zero punktów na swoim koncie. Gdy przyszedł pierwszy mecz w Mielcu, drużyna Piotra Mandrysza zaczęła wygrywać na podkarpackiej ziemi. Od tamtej pory, wygrywa tam wszystko, zwycięstwo z aktualnym Mistrzem Polski w to wliczając. Nikt już nie śmieje się z niecieczan, nikt nie traktuje już Słoni z przymrużeniem oka. Wszyscy zwracają uwagę na spokój jaki dał w defensywie przeżywający już trzecią czy czwartą młodość Pavol Stano, stabilizację jaką daje w środku pola Bartłomiej Babiarz oraz krztynę szaleństwa w wykonaniu Jakuba Biskupa i Tomasza Foszmańczyka i pewność w strzelaniu goli Wojciecha Kędziory. Właściwie w każdej formacji Termalica ma atuty i asy w rękawie, a kibice Niecieczy nie mają się czego powstydzić – na meczach w Mielcu zawsze panuje atmosfera piłkarskiego święta, a i Słonie mają wsparcie na górze, bowiem na każdym meczu na trybunie VIP zasiada proboszcz parafii Nieciecza – Krzysztof Pasyk, od stóp do głów ubrany w klubowe barwy. – To będzie trudny mecz. Pogoń bardzo dobrze się prezentuje, nie zaznała smaku porażki. My w Mielcu wszystko wygraliśmy do tej pory i postaramy się podtrzymać tę passę – obiecuje Dalibor Pleva. Trzymamy za słowo!
Być w dalszym ciągu „wybrańcami”
O Pogoni Szczecin w ostatnim czasie w polskim piłkarskim światku mówią niemal wszyscy, z dwóch powodów. Pierwszy to oczywiście kwestia pozostawania niepokonaną drużyną przez wszystkie osiem dotychczasowych kolejek. Drugi to ostatni gol Jarosława Fojuta, który wydaje się już być zwycięzcą na najładniejszy gol sezonu. Nie o piękno tutaj chodzi, lecz o skuteczność, był to bowiem gol pieczętujący wyższość Pogoni nad Piastem Gliwice. Skuteczna w tym sezonie Pogoń jest i to bardzo, w każdym meczu bowiem zdobywała punkty i to zasłużenie. Skuteczny jest też Łukasz Zwoliński, niemal niezawodny w tym sezonie, przeżywający swoje pięć minut po odejściu do Poznania Marcina Robaka. „Portowców” czeka niestety w najbliższym meczu trudne zadanie – jadą bardzo daleko i na bardzo trudny, niezdobyty teren, do Mielca. Dla szczecinian nie ma jednak w tym sezonie trudnych przeciwników, każdemu potrafili uszczknąć choćby punkt, więc i na podkarpacie jadą z podniesionymi głowami, starając się kontynuować swoją fantastyczną passę. – Spodziewamy się trudnego spotkania. Rozochocony beniaminek wygrał z Lechem, pokonał Cracovię, ale jedziemy z pozytywnym nastawieniem na drugi koniec Polski – zapewnia Czesław Michniewicz.
Bilans bramek: Termalica 7-4 Pogoń
Co ciekawe, spotkania obu drużyn lepiej układały się dla Termaliki, zanotowała ona bowiem w pojedynkach z Portowcami 2 zwycięstwa, ostatnie 31. marca 2012 roku w Szczecinie. Jest dla Pogoni jednak nadzieja, niecieczanie wygrywali z nimi tylko w Szczecinie, na swoim terenie Słonie nigdy nie potrafiły zwyciężyć. Czy w sobotnie popołudnie będzie tak samo?
Okiem bukmacherów…
Według totalizatorów pojedynek w Mielcu zapowiada się bardzo emocjonująco i wyrównanie, nie typują oni zdecydowanego faworyta tego meczu. Kurs na wygraną Pogoni wynosi 2,5 do 1; na remis 2,9 a na wygraną Niecieczy 2,67 do 1. To chyba pierwszy mecz Termaliki, w którym nie skazywana jest na definitywne pożarcie – przynajmniej przez bukmacherów.
Jedno przed sobotnim meczem jest pewne – któraś seria się zakończy. Dodatkowym jego smaczkiem wydaje się fakt, że trener Słoni Piotr Mandrysz miał dużo do czynienia z szczecińskim klubem – był wieloletnim zawodnikiem i trenerem Pogoni. – W Pogoni zaliczyłem mój najlepszy okres w karierze. Wtedy mówiono mówisz Pogoń, myślisz Mandrysz. Mimo, że byłem tam osobą z daleka, to potrafiłem sobie wypracować pozycję. Byłem ich Piotrkiem. To potem pomogło mi w pracy trenerskiej – mówi Mandrysz. Wdzięczność Portowemu klubowi nie przysłoni jednak Mandryszowi celu tego spotkania – zwycięstwa. Michniewicz na pewno za wszelką cenę pragnie kontynuować swoją świetną serię, dzięki czemu zespół ze Szczecina przyjedzie do Mielca bardzo umotywowany. Zapowiada się więc pełne emocji spotkanie, na które serdecznie zapraszam!