Mistrza Polski czeka dzisiaj spotkanie w Portugalii. Spotkanie, które Lech musi wygrać, jeśli chce zachować realne szanse na awans.
Sytuacja ‚Kolejorza’ nie jest najlepsza, ale nie jest też tragiczna. Lechici w czterech meczach zgromadzili cztery punkty, zaś Fiorentina sześć, a Bazylea dziewięć. Dzisiejszy rywal Lecha zgromadził tyle samo punktów. Nastroje w obu zespołach są jednak zgoła odmienne – obrońca Belenenses, Filip Ferreira, otwarcie mówi, że ‚puchary to dla nas zamknięty rozdział’, a Marcin Kamiński uważa, że ‚brak awansu to będzie rozczarowanie’.
Piłkarze Lecha wszystko mają w swoich nogach. Dwa zwycięstwa zapewniają mistrzowi Polski awans, bez konieczności oglądania się na innych. Przy zwycięstwie z Belenenses, a remisie z Bazyleą, ‚Kolejorz’ musi liczyć na to, że piłkarze Fiorentiny w dwóch ostatnich meczach zdobędą maksymalnie punkt. Szanse na awans są również w przypadku zwycięstwa z Portugalczykami i porażki z Szwajcarami – Fiorentina musi wtedy przegrać oba swoje mecze. W przypadku gdy przegrają tylko z Belenenses, a zremisują z FC Basel, o kolejności zadecyduje mała tabela.
Jan Urban otwarcie mówi, że w Portugalii nie wystawi najsilniejszej możliwej jedenastki – ‚Długo rozmawialiśmy ze sztabem o tym, jaki skład zestawić na mecz z Belenenses. Wiemy, jaka jest szansa na awans, ale piłkarze też muszą odpocząć’. Do Lizbony nie polecieli Dawid Kownacki, Marcin Robak i Paulus Arajuuri. Finowi na szczęście jednak nic nie dolega, trener Urban postanowił po prostu dać mu odpocząć.
Szkoleniowiec Belenenses Lizbona, Ricardo Sa Pinto nie będzie zaś mógł skorzystać z usług kilku piłkarzy. Nie zagrają na pewno Miguel Rosa, Carlos Martins, Joao Afonso i Joao Vilela. Pod dużym znakiem zapytania stoi jeszcze występ najlepszego napastnika, Luisa Leala. Dzisiejszych rywali poznaniaków czeka w weekend derbowy mecz ze Sportingiem Lizbona, więc nie wiadomo jak potraktują mecz z Lechem.