W sobotę o godzinie 18 na Stadionie Miejskim we Wrocławiu odbędzie się mecz 17 kolejki Ekstraklasy, w którym miejscowy Śląsk podejmie Pogoń Szczecin. Przyjezdni są w tabeli na 7 miejscu i mają nad swoim sobotnim rywalem 9 punktów przewagi. W pierwszym meczu, mimo wyraźnej przewagi „Portowców” padł wynik 1:1. I choć dla Śląska to jest najgorszy okres od kilku lat, to wcale nie powiedziane, że Pogoń jest wyraźnym faworytem. Jedni i drudzy mają bowiem ostatnio ogromny problem z wygrywaniem.
Śląsk nie wygrał w lidze od ośmiu kolejek, a ostatni raz cieszył się ze zwycięstwa po spotkaniu z Jagiellonią Białystok, w którym to wygrał 3:1. Przez ten czas Wrocławianie zdobyli zaledwie dwa punkty, a po ostatniej porażce z Legią Warszawa weszli do strefy spadkowej spadając na 15 pozycję. We Wrocławiu znikąd nie widać nadziei na poprawę sytuacji. Zawodnicy są bez formy, nie potrafią dłużej utrzymać się przy piłce, a formacja defensywna w każdym meczu popełnia bardzo proste błędy- tak jak przy bramce Aleksandara Prijovicia w Warszawie. Zarząd klubu nie chciał wyrzucić trenera Pawłowskiego, mówiąc że ma on ich pełne poparcie. Zmieniono natomiast kilka osób w jego sztabie, m. in. jego nowym asystentem został były piłkarz Śląska- Dariusz Sztylka.
W nieco lepszej sytuacji jest ekipa Czesława Michniewicza. Pogoń na zwycięstwo czeka od 28 września, a ostatnim rywalem, którego udało im się pokonać była… Jagiellonia (2:1). Od tego czasu zaczęły się problemy „Portowców” wynikające z ograniczonej kadry zespołu. Gdy Michniewicz próbuje załatać jedną dziurę, automatycznie na boisku pojawia się druga, której nie ma już kim łatać. Do Wrocławia piłkarze z zachodniopomorskiego przyjadą bez w pełni zdrowego napastnika. Łukasz Zwoliński nabawił się urazy, Dwaliszwili dopiero wrócił do treningów, a Macrin Listkowski jest mocno poobijany.
Ofensywnie obie drużyny stoją na podobnym poziomie- Śląsk strzelił 17, a Pogoń 19 bramek. Za przyjezdnymi przemawia jednak fakt mocniejszej defensywy- „Portowcy” stracili 18 bramek, przy 26 straconych Wrocławian. Obrona Pogoni jest również dużo pewniejsza i nie popełnia tak rażących błędów jak ta wrocławska. Czy to jednak wystarczy? W ostatnich 5 meczach Pogoń trafiła do bramki rywala zaledwie 2 razy, a Śląsk trzykrotnie pokonał bramkarza rywali. Ta statystyka nie wróży nam porywającego widowiska, ale może chęć przełamania i wola walki wezmą górę nad „suchymi” statystykami.
Czy któraś z drużyn zakończy fatalną passę? Czy może też padnie remis, który nie zadowoli żadnej ze stron? Tego wszystkiego dowiemy się już w sobotni wieczór!