statystykiSLASK

Piorunująca końcówka w Niecieczy oraz popis nieporadności Kiełba

Przez osiemdziesiąt minut spotkania kibice w Niecieczy modlili się o śnieg i ponowne zasypanie boiska. Gra dwóch zespołów słabo spisujących się w ostatnim czasie nie powalała. Finalnie żadna z drużyn nie rozstrzygnęła spotkania na swoją korzyść mimo piorunującej końcówki.

Fani zespołu z Niecieczy w zasadzie od pierwszych minut mogli odnieść wrażenie, że piłkarze szykują im prawdziwą bombę dopiero na koniec spotkania. Spotkanie miało bardzo słabe tempo, a większość obserwatorów mających do dyspozycji koc, ciepłe kapcie i grzejnik nieopodal odbiornika telewizyjnego mogło w trakcie spotkania nieco zmrużyć oko. Jedno z niewielu przebudzeń mogło nastąpić w 12. minucie, kiedy to wracający po długiej absencji do składu Termaliki – Pavol Stano – popisał się sporą nieporadnością. Piłka po strzale Gecova trafiła go w rękę. Karnego pewnie wykorzystał Jacek Kiełb, który nie ostatni raz pokazał się kibicom w tym spotkaniu.

Gospodarze starali się odrobić straty często sprawiając sporo problemów Mariuszowi Pawełkowi.  Zagrożenie stwarzali głównie po stałych fragmentach gry. Kolejne strzały Kędziory, Drozdowicza i Plizgi wyłapywał jednak goalkeeper gości. Wrocławianie, którzy na zwycięstwo w ekstraklasie czekali od dziewięciu meczów skupiali się na obronie wyniku.

W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Swoje show kontynuował Mariusz Pawełek, który wybijał kolejne strzały doskonale dysponowanego dzisiaj Dawida Plizgi. W 82. minucie spotkania mecz zakończyć mógł Jacek Kiełb jednak, tym razem nieporadnie zepsuł kapitalną akcję swojej drużyny. Flavio Paixao i wspomniany Kiełb wyszli „sam na sam” z Andrzejem Witanem. Strzelec pierwszego gola pokazał nie tylko braki jeśli chodzi o znajomość przepisów dotyczących spalonego, ale również pokazał, że dawno nie odpalał konsoli do gier. Sytuacja prosto z Fify zakończyła się offsidem, a wrocławianie musieli obejść się smakiem.

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, więc i tym razem nie mogło być inaczej. Grający kapitalne zawody Pawełek popełnił błąd faulując poza polem karnym napastnika Termaliki. Nie dość, że na skutek urazu musiał opuścić boisko, to jeszcze wolnego na gola zamienił Dawid Plizga. To jednak nie był koniec emocji. Oba zespoły nie dawały za wygraną do końca. Gospodarze zdobyli nawet bramkę, jednak Plizga po podaniu Babiarza był na spalonym. Chwilę później to Śląsk miał kapitalną okazję na ustalenie wyniku, lecz kolejny raz nie potrafił wykorzystać nadarzającej się na to okazji.

Mecz zakończył się remisem, który Śląskowi nie dał wyjścia ze strefy spadkowej, Termalika natomiast nieco oddaliła się od niej wskakując na 10. miejsce w tabeli.