Jeśli ktokolwiek w Lubinie miał nadzieję, że jeśli z kibicami Zagłębie nie wygrywało na własnym stadionie, to dziś przy pustych trybunach odniesie sukces, ten mocno się przeliczył.
Piłkarze Zagłębia mogli być uznawani za faworytów tego spotkania. Dwa wyjazdowe zwycięstwa, piąte miejsce w tabeli i pochwały ze wszystkich stron kraju. Jednak dzisiejszy mecz pokazał, że w drużynie Piotra Stokowca istnieje olbrzymi problem i jeśli były opiekun Jagiellonii jego nie rozwiąże, mogą pojawić się kłopoty.
Od pierwszych minut spotkania to białostoczanie stwarzali lepsze wrażenie na boisku. Gospodarze starali się rozgrywać piłkę, wymieniali bardzo dużo podań, ale zaraz po przekroczeniu linii środkowej boiska trafiali na szczelne zasieki Jagiellonii i tracili piłkę. W przeciwieństwie do „miedziowych” podopieczni Michała Probierza wiedzieli co należy robić, aby umieścić futbolówkę w siatce i najpierw w 64. minucie przy pomocy Jacha, a później w 77. po przytomnej dobitce Świderskiego wypunktowali gospodarzy.
Chociaż mecz skończył się wynikiem 0:2, to goście powinni prowadzić już po pierwszej połowie. Karol Mackiewicz trafił piłką w poprzeczkę, strzał z bliskiej odległości Cernycha wybił Polacek. W drugiej połowie podobnie na boisku rządzili białostoczanie, a ofensywne akcje napędzali wspomniany Mackiewicz i Tomasik. Lubinianie ograniczyli się do podziwiania skutecznej gry Jagi i nawet nie zdołali oddać jednego celnego strzału na bramkę Drągowskiego.
Piłkarze Jagiellonii dali dziś solidną lekcję futbolu lubinianom, którzy wcześniej wygrywali z nimi dwukrotnie (zwycięstwo w Ekstraklasie i w Pucharze Polski). Zwycięstwo tym bardziej cenne, bo odniesione przeciwko byłemu trenerowi (Stokowiec prowadził Jagę w sezonie 2013-14) oraz w momencie, w którym klub powoli wychodzi z wielkiego dołka, w jakim znalazł się na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy. Za grę w dzisiejszym spotkaniu na wyróżnienie zasłużyło kilku zawodników Jagiellonii. Karol Świderski z Piotrem Tomasikiem co chwila rozrywali szyki obronne gospodarzy. Karol Świderski bardzo dobrze uzupełniał się z Fiodorem Cernychem, a dwójka Góralski-Romańczuk rządziła w środkowej strefie boiska.
Miejmy nadzieję, że dwa zwycięstwa z rzędu, w dodatku bez straty bramki pomogą Jadze wyjść z kryzysu, a drużna Michała Probierza podobnie jak w poprzednim sezonie zadziwi miliony polskich kibiców.