Bielsko wciąż czeka na zwycięstwo Górali przy Rychlińskiego. Dwie kolejki temu bliskie było euforii, gdy prawie do ostatniego gwizdka prowadziło z Legią Warszawa 2:1 po trafieniach Roberta Demjana i Adama Mójty. Entuzjazm kibiców zgasił jednak na kilka sekund przed końcem spotkania Stojan Vranjes.
Mimo wszystko optymistycznie podeszło Podbeskidzie do spotkania 18. kolejki z Cracovią. Dobra postawa w meczu z Legią plus świetny bilans meczów na wyjazdach dawały nadzieję. Pasy jednak sprowadziły ekipę Podolińskiego na ziemię. Wynik 4:1 mówi sam za siebie, a na „popisy” bielskiej defensywy, ze szczególnym wskazaniem na Adama Pazio, mało który kibic ma już cierpliwość patrzyć ze spokojem. Zespół z Bielska został rozmontowany i ostatecznie zajmuje 13. lokatę w tabeli.
Znacznie wyżej, bo na 5, miejscu znajduje się obecnie Ruch. Pięć ostatnich meczów chorzowian to 10 punktów na ich koncie. Ulegli jedynie Piastowi Gliwice końcem listopada. Trener Fornalik ma też znacznie mniejsze kłopoty kadrowe niż sztab Podbeskidzia. Z powodu urazów nie wystąpią jedynie Michał Helik i Maciej Urbańczyk. Za to w ekipie Górali po raz kolejny szpital. Wszyscy przywykli już do myśli, ze na boisko nie powróci Bartłomiej Konieczny, od dawien dawna wykluczony jest Anton Sloboda i Bartosz Jaroch, a powrót Damiana Chmiela okazał się ułudą. Zagrać nie moze też kapitan Marek Sokołowski. Dodatkowo za kartki mecz z innej perspektywy obejrzą Adam Deja i Kristian Kolcak.
Zespół Niebieskich ma swoje pewne, mocne ogniwa. Do doświadczonych i zaprzyjaźnionych z ekstraklasą zawodników dołączają młodzi, a przewodzą im Patryk Lipski i reprezentant Polski, Mariusz Stępiński. Elementem wspólnym obu zbiorów, które pokażą się w sobotę na Stadionie Miejskim w Bielsku jest Maciej Iwański, który jeszcze w zeszłym sezonie reprezentował barwy Górali. Teraz wywalczył miejsce w podstawowym składzie Ruchu.
Ostatnio obie drużyny zmierzyły się latem, gdy w Chorzowie padł remis 1:1 po bramkach Patryka Lipskiego i Mateusza Szczepaniaka. Jak będzie tym razem? Pod Klimczokiem jest wielu kibiców, którzy wymarzyli sobie tylko jeden prezent na mikołajki – zatrzymanie trzech punktów na własnym terenie.