OBSADA SĘDZIOWSKA
Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Tomasz Borkowski Adam Kupsik
Mówiąc o obu klubach trudno doszukiwać się podobieństw. Sytuacja finansowa, pozycja w lidze, nastroje i wiele wiele innych czynników różni Legię i Koronę. Obie drużyny chciałyby zakończyć piłkarski rok z przytupem i fajerwerkami. Obie drużyny mają przed tym meczem jasno wytyczone cele. Obie drużyny po poprzedniej kolejce czują niedosyt. Po niedzielnym spotkaniu można spodziewać się niemałych emocji, a niemal na pewno należy spodziewać się bramek, bowiem tylko jeden mecz Korony z Legią zakończył się bezbramkowym remisem.
Z kim jak nie z Legią, gdzie jak nie u siebie?
Rok 2015 dla Korony Kielce był ciężki, lecz niczym nie różnił się od kilku poprzednich. Piłkarze i członkowie klubu wydają się już być przyzwyczajeni do walki o ligowy byt. Walki nie tylko sportowej, ale i finansowej. Nowy, 2016 rok to nowe nadzieje, ale też i nowe wyzwania. Ostatnim zaś wyzwaniem w kończącym się roku będzie batalia z Legią Warszawa. Batalia, bo mecze obu drużyn bardzo rzadko są pozbawione emocji. Dodatkowo, a właściwie głównie motywować kieleckich piłkarzy może fakt, że w Kielcach wygrali tylko z Jagiellonią, na inaugurację sezonu. Rozpisywać się o tym można długo i nie ma chyba zapowiedzi meczowej, w której by o tym nie wspomniano, ale faktem jest, że Korona jest tej wygranej bliżej niż to bywało przy okazji poprzednich spotkań. Już w meczu z Lechem „Złocisto-Krwiści” pokazali, że są w stanie stawić opór a nawet stwarzać okazje, mimo iż grają z dużo lepiej notowanym rywalem. Również i mecz w poprzedniej kolejce (z Cracovią, 2:2) pokazał, że Korona lubi być stawiana „na przegranym polu”, bo mecz przy ul. Kałuży pokazał siłę kielczan od strony przygotowania taktycznego. Co więcej, Legia dla Korony jest przy ul. Ściegiennego dość wygodnym rywalem – pięć z sześciu wszystkich zwycięstw nad Legią Korona odnotowała właśnie w Kielcach, natomiast Legii udało się zwyciężyć tutaj tylko cztery razy. Wszyscy więc w Kielcach liczą na przełamanie, bo cóż byłoby piękniejszego niż przerwanie złej passy właśnie z Legią i wygranie z „Wojskowymi” drugiego meczu w sezonie…?
To nie był dobry rok
Bogusław Leśnodorski jest zapewne zadowolony iż rok 2015 ma się ku końcowi. Poproszony o podsumowanie minionych dwunastu miesięcy stwierdził: „To nie był nasz rok”. Pomimo Pucharu Polski zdobytego w maju i trzeciego z rzędu awansu do fazy grupowej Ligi Europy wywalczonego w sierpniu, cieniem na tych sukcesach kładły się po pierwsze niezdobyte mistrzostwo, a po drugie nieskuteczna, ponad czteromiesięczna walka o odzyskanie fotela lidera w sezonie 2015/16. Fotel lidera może do warszawiaków po tej kolejce nieco się przybliżyć, bo aktualny lider gra z rozpędzonym Lechem Poznań. Jednak by przybliżyć się do pierwszego miejsca w tabeli należy przede wszystkim wygrać spotkanie w Kielcach, a to nie musi być takie łatwe, bo mimo iż z Kielc w ostatnim czasie punkty wywożą wszyscy, to Legii przy ul. Ściegiennego gra się wyjątkowo niewygodnie. Pocieszenie Legioniści mogą znajdować w fakcie, że Korona nie potrafi wygrać od pięciu kolejek i w obozie kielczan można mówić o kryzysie formy. Pod tym względem Legia ma gigantyczną przewagę, bo w lidze jest niepokonana od 25. października. Stanisław Czerczesow zapewniał jednak, że jego piłkarze nie skupiają się na tego rodzaju statystykach. – My skupiamy się przede wszystkim na własnym zadaniu, a tym jest teraz pokonanie Korony – mówił Rosjanin. Ostatni tydzień był dla piłkarzy Legii niczym manna z nieba, bo nie grali ani w Pucharze Polski, ani w Lidze Europy. – Mieliśmy czas, aby odpowiednio popracować i myślę, że dzięki temu osiągniemy w Kielcach dobry wynik – mówił w piątek szkoleniowiec Legii Warszawa.
BILANS BRAMEK (ogółem): Korona 26-47 Legia
Historia spotkań obu drużyn sięga sezonu 1983/84, kiedy to drużyny spotkały się po raz pierwszy w Pucharze Polski i była to zapowiedź obfitych w gole spotkań, bo wtedy Legia wygrała po obustronnym bombardowaniu 3:4. W 21. kolejce obejrzymy 26. spotkanie Korony z Legią. Przez te wszystkie lata od pierwszego spotkania Legia była stroną zdecydowanie przeważającą – wygrała z Koroną aż piętnaście razy, natomiast kielczanie mogli fetować tylko sześć zwycięstw. Po raz ostatni drużyny spotkały się ze sobą 23. sierpnia – padł wówczas wynik 2:1 po emocjonującym golu Michała Przybyły w ostatniej minucie meczu.
Okiem bukmacherów
Zwycięstwo Korony Kielce na własnym stadionie jest według bukmacherów dużo mniej prawdopodobne niż wygrana Legii. Świadczy o tym wysoki kurs: 4,56 do 1. Stawiając swoje pieniądze na Legię otrzymamy niewielki zwrot, jest to bowiem tylko 1,65 zł za jedną postawioną złotówkę. Remis jest wyceniany na 3,50 do 1. [kurs aktualny na godzinę 11:00 w dniu meczowym]
Zasiadając czy to na stadionie w Kielcach czy to przed telewizorem kibice obu drużyn mogą być pewni emocji i goli. Warto więc polecić to spotkanie osobom postronnym, zapewniając je, że na pewno nie będzie wiało nudą. Oba zespoły są bowiem zdeterminowane by zdobyć komplet punktów na zakończenie roku i rozjechać się na urlopy w dobrych humorach. Początek spotkania już o 15:30, zapraszamy!