Pełny sektor gości, nabite sektory gospodarzy, sporo mimo wszystko grup wymieszanego towarzystwa. Wzajemny szacunek… to oznacza tylko jedno, do Szczecina przyjeżdża Legia Warszawa. Pierwszy raz od lat kibice tego zespołu zasiądą w sektorze gości i nie będzie to mecz przyjaźni. Mobilizacja podziałała także w Szczecinie. Magiczna bariera 10 tysięcy fanów zostanie przekroczona. Ostatni kolejka Ekstraklasy w sezonie zasadniczym zapowiada się w Szczecinie wręcz magicznie.
Gospodarze nadal swą grą „męczą” i rywala i fanów. Wiosnę mają okazję zakończyć jednak z przytupem. Pokonać lidera, finalistę Pucharu Polski – bezcenne. Tylko piłkarskich i trenerskich atutów brak. W dodatku Legia zupełnie nie leży „Portowcom”. Adam Gyursco mówi „z wolnego na pewno strzelę gola, po meczu Nemanja Nikolics mi pogratuluje zwycięstwa”. Atmosfera w drużynie (mimo słabej strasznie gry) dobra, bo nadal jest szansa na super rezultat końcowy w tym sezonie. Czy pewność siebie i ogromny entuzjazm kibiców przełoży się na postawę Pogoni? Zwycięstwo jest marzeniem każdego fana.
Krocząca po mistrzostwo Legia, w tygodniu awansowała do finału Pucharu Polski. Słaby mecz z Lechią nie zmienia raczej dobrego nastroju i nie osłabia morale czy choćby o ułamek roli faworyta. Trener Czerczesow już zdążył pokazać, że potrafi odmienić po słabym meczu Legię. Słabe ogniwa wymienić lub tak zmotywować by prezentowały odpowiedni poziom. Na zaczepkę węgierskiego skrzydłowego Granatowo – Bordowych odpowiedział lider strzelców Ekstraklasy „do pokonania pozostał mi tylko bramkarz Pogoni, w sobotę się to zmieni. Może nawet trafię kilkukrotnie”.
W takim meczu kadrowe osłabienia schodzą na drugi plan. Jest to święto fanów i piłki nożnej. Aktorzy muszą wznieść na wyżyny swoich możliwości i do końca walczyć o triumf. Reżyserzy tak to poukładać i tak reagować by widowisko trwało cały mecz. Na trybunach święto, na boisku rywalizacja z węgierskim akcentem w tle, na trybunach gorący doping z walką o nowy stadion dla Szczecina na marginesie. Szkoda, że nie będzie pojedynku „łysych” obrońców. Faworyt jeden… tylko przecież za coś kocha się piłkę nożną… Niech w Szczecinie wygra po prostu futbol.