Sporo osób przed sezonem zastanawiało się, jaki wpływ na znakomity początek pracy Jacka Zielińskiego w Cracovii mieli rywale, z jakimi zespołowi z Krakowa przyszło się zmierzyć. Wielu przewidywało, że drużyna rozstrzelała się w meczach grupy spadkowej i w nowym sezonie Pasy wrócą do klasycznej już dla siebie walki o utrzymanie. Nic z tych rzeczy. Zieliński rzeczywiście odmienił ten zespół i osiągnął z nim historyczny sukces.
Tytuł piosenki wybrany nieprzypadkowo, bo właśnie ten hit U2 często grany jest na stadionie przy Kałuży po meczach.
Cracovia miała drugą najskuteczniejszą ofensywę w Polsce – tuż po Legii. Z obroną nie było już tak kolorowo i właśnie w tym aspekcie najwięcej do poprawy widzi trener. Dla poszczególnych zawodników to była najlepsza indywidualna kampania w karierze. Bartosz Kapustka, Erik Jendrisek i przede wszystkim Mateusz Cetnarski. Double-double mówi samo za siebie.
Początkowo Grzegorz Sandomierski przegrywał rywalizację z Krzysztofem Pilarzem, ale bardzo szybko rolę się odwróciły. W pucharowym meczu w Katowicach we wrześniu Sando wskoczył do klatki i już tego miejsca nie oddał, zmuszając swojego konkurenta do odejścia z klubu. Bronił bardzo pewnie, a kibice zapamiętali go przede wszystkim z kapitalnego występu w wygranych derbach przy Reymonta.
Obrona to chyba jedyna formacja, do której można się przyczepić w tym sezonie. Wyglądała ona co prawda dużo lepiej niż rok wcześniej, ale o to akurat nie było za trudno. Wciąż jest tutaj wiele elementów do poprawienia. Pod koniec sezonu widać było już, jaki pomysł na zestawienie linii defensywnej ma trener Zieliński. Całkiem dobrze zaczęła się dogadywać para Bejan – Wołąkiewicz, czego efektem były czyste konta we wszystkich domowych meczach w rundzie finałowej. Objawieniem bez wątpienia okazał się Paweł Jaroszyński, który zaliczył kilka ważnych asyst i stał się filarem kadry Marcina Dorny.
Główną bronią Pasów był oczywiście środek pola. Covilo, Dąbrowski, Cetnarski, Budziński i wspomagający ich Kapustka. Przez większość sezonu nie było na nich mocnych, a o ich sile przekonywały się kolejne ligowe obrony. Na wiosnę coś zaczęło się zacinać: a to z powodu kontuzji Dąbro i Miro, a to przez gorszą formę Budzińskiego. Przez cały sezon równą dyspozycję trzymał Cetnarski, a w nowych rolach świetnie odnajdywał się Kapustka. Głównie grał na skrzydle, ale gdy musiał w pewnym momencie grać w środku, to także wyglądał dobrze. Przebłyski mieli skrzydłowi – Wdowiak i Diabang, często wyżej ustawiany był także Jakub Wójcicki.
Wiadomym było, że zastąpienie Denissa Rakelsa będzie czymś niesamowicie trudnym. Tak też rzeczywiście było, ale koniec końców Cracovia wyszła z tego bez większego szwanku. Oczywiście można teraz gdybać, że w, jeśli Łotysz nie odszedłby do Reading, to może udałoby się ten sezon skończyć jeszcze wyżej. Nie ma to teraz jednak większego znaczenia. Całkiem nieźle zastępował go Erik Jendrisek, strzelając bardzo przyzwoitą liczbę bramek, jego minusem jest jednak chaotyczność i brak stabilizacji formy. Bardzo ciekawie pokazał się Tomas Vestenicky, którego mocno ceni Jacek Zieliński, co potwierdza chęć wykupienia młodego Słowaka z Romy. Dariusz Zjawiński do końca otrzymywał szanse, ale jego dni w Cracovii są raczej policzone. Kompletnie nie sprawdził się Anton Karaczanakow.
Jeśli chodzi o wybór najlepszego meczu, to jedna z trudniejszych decyzji. Zdecydowałbym się na dwa spotkania – 5:2 z Lechem Poznań i 4:1 ze Śląskiem Wrocław, oba rozgrywane przy Kałuży. Te dwa mecze to była istna demonstracja siły ofensywnej Cracovii w jej najlepszym momencie. Śląsk w pół godziny dostał 4 bramki, a Lech już po 5 minutach miał 2 gole deficytu. W obu tych meczach Pasy pokazały praktycznie wszystkie swoje walory. Pazerność na gole i wykończenie Rakelsa? Były. Zawziętość Kapustki? Proszę bardzo. Kapitalne podania Dąbrowskiego? Oczywiście. Dryblingi Jendriska i dyrygowanie Cetnarskiego? Nie mogło być inaczej. Takie mecze jak te kibice Cracovii mogą zapisać na płytce DVD i odtwarzać, gdy będą mieli gorszy humor.
Najgorszy mecz to bezbramkowy remis u siebie z Górnikiem Łęczna. Okej, były mecze, w których Cracovia dostawała 4 bramki – jak w Warszawie i Lubinie, ale tam widać było chociaż jakikolwiek pomysł na grę. Mecz z Górnikiem chyba był rozgrywany w momencie największego dołku formy piłkarzy Zielińskiego i to było widać. Zero kreatywności, statyczność i momentami wręcz bezradność. Na szczęście dla kibiców z Kałuży to był jedynie wypadek przy pracy.
W Cracovii obyło się w tym sezonie bez spektakularnych transferów, za to udało się sprowadzić w większości bardzo porządnych piłkarzy. Najwięcej dała dwójka Grzegorz Sandomierski – Jakub Wójcicki. Trudno mi wybrać któregoś z nich, bo obaj mocno przyczynili się do końcowego sukcesu. Wójcicki jest niezwykle uniwersalnym piłkarzem, z bardzo dobrą wydolnością, co pozwala mu grać na prawej stronie zarówno w pomocy, jak i w obronie. O Sandomierskim pisałem wyżej – zawsze pewny, dający spokój obrońcom.
Anton Karaczanakow. Bułgar miał być kimś, kto w jakimś stopniu załata dziurę po Denissie Rakelsie. Ten plan jednak kompletnie nie wypalił. Nie wykorzystał on ani jednej ze swoich szans, nie udawało mu się za bardzo wyróżniać nawet w 3-ligowych rezerwach. Nie wiadomo, czy w przyszłym sezonie będzie miał okazję się poprawić.
Odkryciem sezonu wg Ekstraklasy został Bartosz Kapustka, ale ten piłkarz już za czasów Roberta Podolińskiego regularnie występował i miał przebłyski formy. Dla mnie prawdziwym odkryciem Cracovii jest Paweł Jaroszyński. On też co prawda grał już nawet gdy trenerem Pasów był Wojciech Stawowy, ale dopiero w minionym sezonie pokazał wszystkie swoje walory. Motorycznie na pewno jest w czołówce ligi, do tego ma to, co u bocznego obrońcy bardzo ważne – dokładnie dośrodkowanie w pełnym biegu. Jeśli będzie spokojnie rozwijał się w Cracovii i nie połakomi się na zbyt wczesny transfer, to może zajść naprawdę daleko, bo problemy z lewą obroną naszej reprezentacji ktoś musi w końcu rozwiązać…
Grono piłkarzy, którzy najprawdopodobniej odejdą z Kałuży, nie jest takie spore, jeśli spojrzymy przez pryzmat całej ligi i tego, jakie rewolucje przeprowadzane są w innych klubach. Pewniakami do odejścia są przede wszystkim Dariusz Zjawiński i Łukasz Zejdler. Nie uda się też pewnie zatrzymać Bartosza Kapustki, szczególnie jeśli uda mu się pokazać z dobrej strony na Euro. Z tym jednak wszyscy w Cracovii się liczą i też nie załamują rąk, bo odejście reprezentanta Polski będzie też oczywiście równoznaczne z mocnym zastrzykiem gotówki. Sam Kapustka mówi jednak, że chętnie odszedłby pod koniec okienka, by jak najdłużej pomagać drużynie w eliminacjach Ligi Europy. Trener Zieliński i profesor Filipiak zapewniają, że żaden inny kluczowy piłkarz z drużyny nie odejdzie. Możliwe, że nie zostanie przedłużone wypożyczenie Karaczanakowa i wróci on do Bułgarii. Na wypożyczenia mogą także odejść Mateusz Wdowiak czy Krzysztof Szewczyk, ale to nie są już aż tak ważne ruchy kadrowe. Mówi się o zainteresowaniu klubów 2. Budnesligi Pawłem Jaroszyńskim i Miroslavem Covilo, ale obaj piłkarze nie mają dużego parcia na wyjazd.
Jakie mogą być cele Cracovii na przyszły sezon? Wiele zależy od transferów i wyników w Lidze Europy. Trener Zieliński mówi, że chce, by Cracovia była drużyną regularnie bijącą się o podium, a nawet o coś więcej. Zdecydowanie są do tego podstawy – w postaci kibiców, organizacji, finansów i pięknego stadionu. Jeśli rzeczywiście udałoby się zatrzymać trzon zespołu, to Pasy w przyszłości na pewno będzie stać na wynik podobny do tego, który osiągnęły w minionym sezonie. Do drużyny dołączyli już Mateusz Szczepaniak i Robert Litauszki, a to na pewno nie koniec wzmocnień. Jeśli teraz Cracovia nie zrobi kroku w przód, to już chyba nie zrobi go nigdy.