LPTE: Miejsce 3 – Zagłębie Lubin: „Happy end and up happy hands”

To, co Zagłębie zrobiło w tym sezonie – brak słów. Wprawdzie kilka lat temu był Piast, który po powrocie do Ekstraklasy awansował do pucharów, ale beniaminek na podium? No tego to jeszcze nie grali. Solidna jesień, transfery w dziesiątkę, rewelacyjna wiosna, gra bez kompleksów w potyczkach z teoretycznie silniejszymi rywalami – to wszystko złożyło się na historyczne trzecie miejsce. Historyczne nie tyle dla Zagłębia, co ogólnie dla ligi – takiego wyczynu nie dokonał żaden beniaminek.

Kurs, jaki obrali Miedziowi, różni się o 180 stopni od tego, jakim podążali jeszcze 2-3 lata temu. Tak dobrą drogą nie podąża chyba żaden klub w Polsce – koniec sprowadzania przepłaconego szrotu, jedna z najlepszych akademii w Polsce i stawianie na ludzi z regionu (o czym pisaliśmy tutaj), do tego osoba szkoleniowca doskonale pasująca do wizji zespołu.

Statystyki:

Najlepszy strzelec: Michal Papadopoulos (8)
Najlepszy asystent: Filip Starzyński (9)
Najwięcej żółtych kartek: Michal Papadopoulos (10)
Najwięcej czerwonych kartek: Krzysztof Piątek i Konrad Forenc (po 1)

Bilans bramkowy:
Ogólny: 55:42
U siebie: 33:24
Na wyjeździe: 22:18

Bilans spotkań:
Ogólny: 17-9-11
U siebie: 9-4-6
Na wyjeździe: 8-5-5

Ocena formacji:

Bramka: 3+

Do 15. kolejki między słupkami stał Konrad Forenc. W 45. minucie spotkania z Wisłą (słabego w jego wykonaniu) dostał czerwoną kartkę, zmienił go równie łysy Polaček, który… miejsca już nie oddał. Obaj dość solidni, w jakimś stopniu z pewnością przyczynili się do tego, że Zagłębie straciło tylko 42 bramki (mniej wpuściła tylko Legia), ale w rankingach najlepszych bramkarzy ligi na próżno ich szukać. Nikt nie będzie rozpaczał, jeśli włodarze klubu nie zdecydują się na zakup nowego golkipera, ale ci, którzy są, pewnego poziomu nie przeskoczą. Bramkarze nieźli, ale nic poza tym.

Obrona: 5

W I lidze Zagłębie biło rekordy, jeśli chodzi o liczbę minut bez straconej bramki. Sprowadzenie wiosną 2015 Macieja Dąbrowskiego i Aleksandara Todorovskiego było podwójnym strzałem w dziesiątkę. Szczebel wyżej również spisywali się bardzo dobrze. Maciej Dąbrowski wygrał niemało głosowań na najlepszego stopera ligi. Były defensor Pogoni Szczecin zachwycił wszystkich przede wszystkim w przedostatniej kolejce, kiedy to strzelił 2 gole Lechowi – jak by nie patrzeć, wtedy jeszcze mistrzowi Polski. W defensywie do większych rotacji nie dochodziło i zwykle grała czwórka Todorovski – Guldan – Dąbrowski – Čotra. Poza Dąbrowskim trudno kogoś z tej czwórki nominować do czołówki ligi na swoich pozycjach, ale to wyłącznie dlatego, że jako CAŁOŚĆ obrona stanowiła monolit nie do przejścia.

Pomoc: 5

O Starzyńskim nawet nie ma co się rozpisywać. Przychodził po fatalnym półroczu w Belgii, wszedł z buta i pozamiatał w lidze. Tylko pół sezonu potrzebował, by stać się najlepszym asystującym w zespole (9 asyst i do tego 3 bramki!) i dostać powołanie do kadry. Ale druga linia to nie tylko „Figo”. To również Krzysztof Janus, który wprawdzie drugą część sezonu miał słabszą, ale w pierwszej grał tak, że klękajcie narody. To też Łukasz Janoszka, który strzelanie zaczął dopiero pod koniec listopada, ale 7 bramek uciułał (jego drugi najlepszy wynik w karierze), Łukasz Piątek, który był ostoją środka pola, czy nawet Kuba Tosik, o którym czasem mówiło się, że jest chyba nieślubnym synem Piotra Stokowca, ale potrafił swoimi wyczynami na boisku zripostować Bogusława Leśniodorskiego. Niedosyt można mieć tylko w odniesieniu do Jana Vlaska – miał wszystko, by stać się czołową postacią ligi, no ale to jest Ekstraklasa.

Atak: 3+

Tutaj najbardziej potrzebne są wzmocnienia. Krzysztof Piątek i Michal Papadopoulos to wprawdzie solidni zawodnicy, w dodatku ten pierwszy ma tylko 20 lat, ale jeśli Miedziowi chcą mierzyć wyżej, to potrzebny jest napastnik, który zagwarantuje te 15 goli. Czech strzelił tylko 8, Piątek 6. Prawie dwa razy więcej miał Deniss Rakels, który potrzebował do tego tylko połowy sezonu; więcej niż 8 bramek mieli także tacy zawodnicy, jak Bartosz Śpiączka, Roman Gergel, Mateusz Szczepaniak czy Josip Barišić. Średnia półka ligowa, z czego ten pierwszy ma aspiracje na coś więcej. To jednak za mało jak na medalistę.

Najlepszy mecz: Zagłębie 4:1 Piast Gliwice

No niby Zagłębie było na fali, a Piast grał przeciętnie, ale to tamci drudzy mieli szansę na skończenie sezonu zasadniczego na fotelu lidera. To spotkanie przekreśliło jednak szanse rewelacji jesieni na skończenie fazy zasadniczej wyżej niż Legia. Już w drugiej minucie gospodarzy na 1:0 wyprowadził Łukasz Janoszka. Zagłębie poszło za ciosem i już w 7. minucie podwyższyło prowadzenie za sprawą rzutu karnego wykonywanego przez Starzyńskiego. Goście groźniej zaatakowali dopiero po 20 minutach. Miedziowi zaczęli grać spokojniej, ale nie rezygnowali ze strzelania kolejnych goli – w 54. minucie na 3:0 trafił Janoszka. Gości stać było tylko na honorowe trafienie Maka. A i po nim Zagłębie odpowiedziało kolejnym golem.

Najgorszy mecz: Zagłębie Lubin 2:4 Górnik Zabrze

I po raz kolejny drużyna z Górnego Śląska. Górnicy wciąż szorowali dno tabeli, ale złapali taką formę, że fani nie ukrywali rozczarowania przerwą zimową. Co to był za mecz, co to były za bramki, Andrzej Strejlau przeżywał niemal ekstazę! 3 bramki w 5 minut, prezenty darowane przez oba zespoły, przepiękny gol Sobolewskiego – w tym meczu było wszystko. Zagłębie dwukrotnie przegrywało i dwukrotnie doprowadzało do remisu, ale po bramce na 2:3 z piłkarzy już całkowicie zeszło powietrze i przez ostatnie 40 minut niemal nie istnieli.

Najlepszy transfer: Filip Starzyński

starzyński

Tutaj nie ma cienia wątpliwości. Po fatalnym półroczu w Belgii w Lubinie wskoczył na poziom, którego nigdy wcześniej nie prezentował – poziom reprezentacyjny. 9 asyst, 3 gole i to wszystko w pół sezonu. Kluczowa postać w kontekście wywalczenia awansu do europejskich pucharów. Jeszcze gdyby włodarze klubu ściągnęli kogoś, kto częściej będzie zamieniał jego podania na bramki…

Największe odkrycie: Jakub Tosik

Pawłowski, Tosik

Trudno mówić w perspektywie odkrycia o zawodniku, który w Ekstraklasie gra przez 10 lat. Tosik trafił tu jednak z powodu braku innych kandydatów. Krzysztof Piątek, który trochę strzelił? Niee, on już wcześniej pokazywał, że mogą być z niego ludzie. Kubicki? Podobna sytuacja. Może Maciej Dąbrowski? On zawsze był więcej niż solidny, choć oczywiście nigdy nie zbliżył się do najwyższego poziomu. Dlatego wybór padł na Tosika – kojarzonego głównie z brutalnymi faulami i tym, że jest ściągany do każdego klubu prowadzonego przez Piotra Stokowca. Szczególnie w końcówce sezonu pokazał jednak, że ma umiejętności na Ekstraklasę. On sam z pewnością najlepiej będzie wspominał gol strzelony w zwycięskim meczu z Legią.

Co w następnym sezonie?

Akademia działa coraz prężniej, młodzież lubińska z sezonu na sezon prezentuje się coraz lepiej, naprawdę solidne transfery – Zagłębie ma wszystko, by powtórzyć wyczyn z poprzedniego sezonu. Problemy mogą być tylko dwa – po pierwsze: europejskie puchary. Niejedna polska drużyna nie potrafiła pogodzić ligi z nawet czterema występami w Europie. Po drugie: nawet jeśli im się to uda – ścisk w czołówce będzie znacznie większy niż przed rokiem. Lechia celująca coraz wyżej, mocniejsza (wszystko na to wskazuje) Cracovia, Lech chcący się odbudować, Pogoń mająca w planach znaczne wzmocnienia i Wisła, która z Dariuszem Wdowczykiem może zajść naprawdę wysoko.