Zarówno Cracovia jak i Piast musiały mocno lizać rany po bolesnych porażkach w Lidze Europy . Zdecydowanie lepiej wyszło to Pasom, które nie miały litości i zmasakrowały przeciwników.
Na bardzo ciekawe zestawienie zdecydował się Jacek Zieliński. Mimo obecności na boisku dwóch nominalnych napastników(Jendrisek i Szczepaniak) w przedmeczowej grafice na szpicy widniało nazwisko Marcina Budzińskiego. Znów mogliśmy oglądać Cracovię jak z najlepszych momentów poprzedniego sezonu. Bardzo duża wymienność pozycji i szybkiej gry. W powietrzu znów królowały linie Air Covilo, które bardzo szybko skarciły defensywę Piasta. Już w czwartej minucie Bośniak wykończył wrzutkę Jakuba Wójcickiego. Zrobił to w sposób taki, jakiego nie powstydziliby się najlepsi siatkarze grający właśnie w finałowym turnieju Ligi Światowej w krakowskiej Tauron Arenie.
Po transferze Mateusza Szczepaniaka mówiło się, że to idealny ruch dla obu strony, bo i Cracovia potrzebowała takiego zawodnika ale też sam Szczepaniak bardzo chciał grać w drużynie prezentującej taki styl jak zespół trenera Zielińskiego. Na debiut musiał trochę poczekać, ale pokazał że było warto. Był bardzo ruchliwy, często schodził po piłkę do bocznych sektorów boiska. Werwy nie stracił nawet po groźnie wyglądającym upadku na głowę. Zresztą, to właśnie po strzale głową zaliczył swoje debiutanckie trafienie w pasiastej koszulce. Fenomenalną piłkę dorzucił mu Damian Dąbrowski, a Szczepaniak posłał piłkę w kierunku dalszego słupka lobując bezradnego Szmatułę.
Wszystko co najgorsze dla Piasta przyszło jednak dopiero po przerwie. Najpierw świetnie do akcji podłączył się Deleu, wypatrzył go Mateusz Cetnarski, a Brazylijczyk jak rasowy snajper wykorzystał sytuację sam na sam. Chwilę potem swoją drugą bramkę zdobył Miro Covilo. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to że nie strzelił go głową! Bardzo pewny, płaski strzał z 20 metrów. Piast był bezradny i chyba w ramach pomocy dla potrzebujących otrzymał prezent od defensywy Cracovii. Wykorzystał go Bartosz Szeliga, ale nawet ta chwila radości dla kibiców Piastunek nie potrwała zbyt długo. Strzał Wdowiaka jeszcze Szmatuła zdołał odbić, ale przy dobitce był już kompletnie bezradny.
5-1 to był i tak najmniejszy wymiar kary, bo Pasy mogły spokojnie zdobyć jeszcze przynajmniej kilka bramek. Widać było, że mocno w głowach piłkarzy Piasta siedzą te wszystkie zawirowania wokół drużyny z odejściem trenera Latala na czele. Dzisiaj zastępował go jego dotychczasowy asystent Jiri Necek. Przed gliwiczanami jeszcze przymusowa wycieczka do Goteborga, po której muszą szybko pozbierać myśli, bo nasza liga już niejednokrotnie pokazywała, że między rewelacją ligi a rozczarowaniem granica jest bardzo cienka. Kibice Cracovii mogą sobie za to zadawać pytanie: „Czemu nie zagraliśmy tak w Lidze Europy?!”, ale nikt z drużyny i sztabu szkoleniowego nie przyjmuje się wynikiem dwumeczu ze Shkendiją. Teraz liczy się tylko by znów zagrać bardzo dobry sezon i spróbować poprawić się w przyszłorocznej edycji europejskich pucharów. Lepszego startu do takiego nie można było sobie wymarzyć.