Ironiczny tytuł, ale jakże trafny. Trzy kolejki za nami, a „Kolejorz” dalej bez zwycięstwa i choćby jednego gola. Kandydat do mistrzostwa Polski, to na razie „czerwona latarnia”. Natomiast Jagiellonia początek sezonu ma piorunujący.
Estoński profesor
Jaga nie imponowałaby, gdyby w tak wysokiej formie jak obecnie nie był Kostantin Vassiljev. 31-latek potrzebował trzech spotkań żeby strzelić dwa gole i zaliczyć tyle samo asyst. Gołym okiem widać, że co najmniej połowa akcji przechodzi właśnie przez niego. Mózg zespołu. Kolejne drużyny nie mają sposobu na zatrzymanie doświadczonego rozgrywającego. Czy kolejną ofiarą Vassiljeva będzie Arka? Wyniki gdynian również są niczego sobie, jednak rywale byli trochę słabsi. Zapowiada się bardzo ekscytujące widowisko w Białymstoku. Plusy w notesie Michała Probierza na pewno zebrali także Gutieri Tomelin, Marian Kelemen i Rafał Grzyb. Fani Jagi mają jednak niestety powody do zmartwień. Prawdopodobnie skręcenia kostki doznał chorwacki defensor, Ivan Runje. 25-latek dotychczas bardzo dobrze współpracował z Gutim i białostoczanie mogli pochwalić się solidną parą stoperów. Marek Wasiluk to przyzwoity grajek, jednak trudno stwierdzić, jak będzie wyglądała gra tej formacji w kolejnych spotkaniach, gdy wychowanek Jagiellonii będzie na boisku. Zweryfikuje to team Grzegorza Nicińskiego.
Strzelby są, ale brakuje naboi
Takie nazwiska jak Robak, Kownacki, czy Bille Nielsen robią wrażenie. Ale tylko na papierze, bo na murawie biegają tylko koszulki. To przerażające, że żaden z tych zawodników nie strzelił gola mając za swoimi plecami m.in. Radosława Majewskiego i Macieja Gajosa. Ambicji „Lechitom” nie brakowało, ale z umiejętnościami (!) i szczęściem było na bakier. W następną sobotę rywalem drużyny Jana Urbana będzie Korona Kielce. Jeżeli i tym razem Lech nie zdobędzie trzech punktów, to poznańscy sympatycy chyba wybuchną. Dla piłkarzy w niebiesko-białych paskach chyba lepiej będzie spiąć poślady i pokazać pełnię swoich możliwości.