Mecz Lecha z Piastem miał dać nam odpowiedź na pytanie, czy z drużyny trenowanej przez Jana Urbana jeszcze coś będzie. Goście kilka dni temu rozegrali pełne 120 minut przeciwko Lechii i można było się spodziewać sporego zmęczenia podopiecznych Jiriego Necka, a co za tym idzie – łatwiejszej przeprawy dla Kolejorza. W przypadku porażki Jan Urban z pewnością mógłby pakować walizki i szukać nowego miejsca pracy, a kibice z pewnością przy wyprowadzce by mu pomogli. Stało się jednak inaczej, Lech pokazał, że potrafi wypunktować wymęczonego rywala i odbił się od dna ligowej tabeli.
Mecz od początku układał się pod dyktando piłkarzy z Poznania, po gościach widać było zmęczenie po pucharowym starciu z Lechią. Skupiali się głównie na kontrach, jednak dobrze dysponowana w tym spotkaniu para stoperów Arajuuri-Bednarek była niemal nie do przejścia. Jedyne zagrożenie ze strony Piasta wnikało z uderzeń z dystansu Masłowskiego i Bukaty. Ten pierwszy był jedynym godnym wyróżnienia w tym spotkaniu zawodnikiem drużyny przyjezdnych, jeśli chodzi o formacje ofensywne; w defensywie wynik przez bardo długi czas „trzymał” jeden z lepszych na boisku – Hebert. Lech mimo ciekawych akcji pokazywał to, co jest bolączką od początku sezonu, czyli brak skuteczności. Robak rzadko dochodził do sytuacji, a jeśli już je miał, to zwykle znajdował się w trudnej do wykończenia sytuacji, nie był to też dzień Majewskiego, który zanotował sporo nieudanych zagrań. Lepiej prezentował się chociażby Jevtić, który zaczął na nielubianej przez siebie prawej stronie pomocy.
Po zejściu Majewskiego obraz gry nieco się odmienił, Jevtić w środku pola złapał wiatr w żagle i to on wykreował akcję, która dała gola. Po tańcu z piłką w polu karnym wycofał futbolówkę przed szesnastkę, a tam strzałem w długi róg piłkę do bramki skierował Formella, który pojawił się chwilę wcześniej na boisku. Warto dodać, że w końcu gra na dwóch defensywnych pomocników w środku boiska wyglądała nieźle. Tetteh był skuteczny w odbiorze i rozrzucaniu akcji, do ofensywy wybiegał Trałka, który także w obronie pomagał kolegom; jednak chyba to nie jest wymarzona taktyka dla piłkarzy Lecha. Pokazał to w końcówce spotkania Gajos, który, również wchodząc z ławki, zdobył zwycięskiego gola zamykającego spotkanie. Chwilę wcześniej jednak mogło być 1:1, piłkę po zamieszkaniu w polu karnym do bramki Putnockiego skierował jeden z zawodników gości, jednak sędzia doszukał się spalonego, którego… nie było.
Spotkanie jednak zakończyło się sprawiedliwą wygraną gospodarzy, którzy przeważali niemal przez cały mecz. Zespół Piasta był zdecydowanie zbyt zmęczony po środowym starciu w Pucharze Polski i nawet ze słabo dysponowanym zespołem z Poznania nie miał szans na wygraną. Na wyróżnienie zasłużyli zdecydowanie defensorzy drużyny z Gliwic, którzy przez 70 minut skutecznie bronili dostępu do własnej bramki. W drużynie Jana Urbana oprócz tych, którzy przyczynili się do zdobycia bramek, na wyróżnienie zasłużyli również obrońcy, a także… duet Trałka-Tetteh.
Lech w tabeli przeskoczył Piasta i wyszedł ze strefy spadkowej. Teraz pora na przerwę reprezentacyjną, w której być może dojdzie do zmian na obu ławkach trenerskich.