Wydawało się, że Kamil Biliński jest już na wylocie ze Śląska Wrocław. Początek tego sezonu był dla niego abonamentem na ławkę rezerwowych. Śląsk jednak w aż 5 z sześciu początkowych meczów nie strzelił bramki więc szansa dla Bilińskiego musiała nadejść.
Nadeszła w Krakowie i napastnik wykorzystał ją kapitalnie. Strzelił ważną bramkę dającą prowadzenie, dołożył do tego jeszcze asystę. Nie zapominamy także o jego kolegach. Przypomniał się Ostoja Stjepanović dobijając swoich byłych kolegów z Wisły. W tym zestawieniu musiał się także znaleźć Ryota Morioka, który po przespanym początku sezonu dał znak życia dwoma bramkami. Na skrzydłach stawiamy na obcokrajowców. Chomczenowski wypracował dwa goli Jagiellonii w Lublinie, a Bożok popisał się kapitalnym trafieniem dającym Arce punkt. To był jedyny moment w którym skapitulował Martin Polacek, wielokrotnie ratujący skórę kolegom. Nasza jedenastka kolejki gra trójką z tyłu. Diaw z asystą przy golu Dejmka, Bednarek pewnie przerywał ataki Piasta, a Bereszyński był jednym z głównych autorów zwycięstwa Legii w Chorzowie. Oprócz Bilińskiego w ataku mamy dwójkę, która ustrzeliła dublet – Gutkovskis i Nikolić.
Lechia miała bardzo dobrą szansę na wzmocnienie się na pozycji lidera ligi, ale została mocno zaskoczona przez Termalikę. Wolski znów był niewidoczny, Kuświk nieskuteczny. Janicki dał się ograć Gutkovskisowi jak dziecko, a postawę Podleśnego lepiej przemilczeć. Rudol powinien wylecieć z boiska jeszcze przed przerwą. Guzmics wyglądał przy zawodnikach Śląska trochę jak dziecko we mgle. Sedlar w meczu z Lechem był jak autobus w godzinach szczytu – mocno spóźniony. Naprawdę nie zazdrościmy trenerowi Rybarskiemu środka pomocy w postaci Danielewicza i Tymińskiego. Ten pierwszy to człapacz jakich mało, a drugi powinien zostać wywieziony jak najdalej od piłkarskich boisk, bo jego obecność to zagrożenie dla kości innych piłkarzy. Mecz ze Śląskiem potwierdził, że reprezentacja nie jest teraz miejscem dla Krzysztofa Mączyńskiego. Kolejny słabiutki występ zaliczył Paweł Brożek, piłka odbijała się od niego co najmniej jakby była z kauczuku.
Najlepszym piłkarzem tej serii gier uznaliśmy Vladislavsa Gutkovskisa. Trochę obniżył loty w poprzednich trzech meczach, ale wrócił w bardzo dobrym stylu. Znów ustrzelił dublet, co prawda przy pierwszej bramce pomógł mu duży błąd Podleśnego, ale jak wiadomo najważniejsze jest to, że wpadło. Najlepszy mecz rozegrano w Gdyni. Świetna postawa Arki w drugiej połowie, szybkie wyrównanie i później dążenie do zwycięstwa. Nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść, ale samo spotkanie oglądało się bardzo przyjemnie. Najpiękniejszą bramkę strzelił Miroslav Bożok. Miał dosyć trudną piłkę do uderzenia, ale zrobił to idealnie.