Historyczny rok dla naszej reprezentacji, z wielkim sukcesem w postaci ćwierćfinału Euro 2016, dobiegł końca. Polacy awansowali z 35. na 15. pozycję w rankingu FIFA i pokazali, że od teraz każdy musi się z nimi liczyć. Jedno z lepszych 12 miesięcy polskiego futbolu od wielu lat zakończyło się zwycięstwem nad Rumunią w eliminacjach do mundialu w Rosji, a także remisem ze Słowenią. Jak zawsze po każdym ze zgrupowań wyciągamy wnioski na temat naszej gry i staramy się zebrać je w jednym miejscu.
1. Nie tęsknimy za Milikiem…
Krytykowany przez wszystkich Teodorczyk pokazał, że należy mu się miejsce w reprezentacji. Ekscesy alkoholowe zostawił za sobą, przeciwko Rumuni i Słowenii pokazał się z bardzo dobrej strony, zdobywając gola i asystując przy golu Lewandowskiego. W końcu przeniósł dyspozycję z klubu do kadry i uciszył wszystkie nieprzychylne mu osoby. Miesiąc temu po meczach z Danią i Armenią wszyscy tęsknili za kontuzjowanym Milikiem. Jego brak był widoczny, teraz nikt za nim nie tęskni, Teodorczyk zaczyna lepiej dogadywać się z Lewym i to przynosi efekty.
2. Ławka dalej krótka, ale pojawiają się zmiennicy
Wspominany Teodorczyk po kontuzji Milika przebił się do wyjściowego składu i nawet w przypadku powrotu napastnika Napoli będzie brany pod uwagę, jeśli chodzi ustalanie wyjściowej jedenastki bądź wejście z ławki. Do niezłej formy wrócił też Mączyński, który grając u boku Krychowiaka jest niesamowicie pewny. Solidność, jaką pokazał w meczu ze Słowenią, na pewno da do myślenia Adamowi Nawałce. Dobry powrót do kadry zanotował Bereszyński, który pod nieobecność Piszczka pokazał, że na tej pozycji nasza reprezentacja ma alternatywę. Oczywiście, obrońca Borussii Dortmund jest nie do wygryzienia w obecnej formie, ale w przypadku kartek bądź kontuzji (tfu-tfu!) mamy na ławce solidnego zmiennika. Thigao Cionek, Paweł Wszołek i Bartosz Kapustka dalej są blisko pierwszej jedenastki, ale po raz kolejny pokazali, że im czegoś brakuje. Każdy z nich prezentuje przynajmniej przyzwoity poziom, jednak daleko im do wygryzienia Pazdana, Błaszczykowskiego czy Grosickiego.
3. Spalony Boruc…
Niestety, mamy też wielkiego przegranego meczu ze Słowenią. Doświadczony bramkarz tego spotkania nie zaliczy do udanych. Patrząc na jego wiek oraz wybryki z poprzedniego zgrupowania, można przypuszczać, że stanie się pierwszą ofiarą czystek Nawałki. Nie wykorzystał jednej ze swoich ostatnich szans (albo ostatniej) i powoli będzie musiał przygotowywać się do opuszczenia statku. Mamy nadzieję, że w kolejnych spotkaniach towarzyskich więcej szans dostanie Łukasz Skorupski, który może okazać się przydatniejszy niż Boruc.
4. Do młodych z cierpliwością
Casus Zielińskiego pokazał, że żeby wejść na właściwe obroty w kadrze, młody zawodnik potrzebuje zaufania i gry. Nie jest w najwyższej formie, ale ma znakomite momenty – jak w meczach z Danią czy Armenią. Dalej jednak notuje wiele strat i głupich zagrań, ale to już jest ten lepszy Zielu, może nie taki, jakiego spotkać można na co dzień w klubie, ale stał się już na tyle pożytecznym graczem, by być liderem środka pola w wielu momentach podczas tych eliminacji do mundialu. Prawdopodobnie to samo może spotkać Karola Linettego, który dopiero wchodzi do kadry i mimo wielkich nadziei wciąż nie prezentuje maksimum swoich możliwości. W Rumunii dostał sporo minut od Nawałki i zapewne to zaprocentuje, jednak widać, że w tej kwestii jest krok za Zielińskim, który jest już podstawowym graczem naszej drużyny. Linettego też to czeka, jednak to jeszcze nie ten moment. Na szansę wciąż może liczyć Kapustka mający dobre notowania u Nawałki, mimo że w klubie nie zagrał ani minuty. W obwodzie jest też Paweł Dawidowicz, który na to zgrupowanie nie przyjechał z powodu kontuzji, a także nieco starsi, wchodzący dopiero do drużyny narodowej Bereszyński, Dąbrowski i Skorupski. W przypadku tych trzech nazwisk widać duży potencjał. Co prawda trudno ich zaliczyć do młodzieżowców, jednak ich staż w kadrze jest na tyle mały, że postanowiliśmy ich umieścić także w tym akapicie. Wydaje się, że ta trójka szykowana jest raczej z myślą o przyszłości i Lidze Narodów, w której więcej szans dostaną zmiennicy, wtedy można liczyć na ich realny wkład w grę naszej kadry.
5. Niewykorzystane szanse
Jest czterech piłkarzy, po których zdecydowanie więcej się spodziewaliśmy w spotkaniach z Rumunią i Słowenią. Pierwszym jest na pewno Karol Linetty, o którym wspominaliśmy. Jednak w oczach Nawałki wiek go usprawiedliwia i kolejne szanse się pojawią. Dwóch kolejnych, niestety, może zacząć się martwić o swój byt w reprezentacji Polski. Pierwszy z nich to Igor Lewczuk, który – nie wiedzieć czemu – jest dopiero czwartym stoperem naszej kadry. Regularne występy w lidze francuskiej, w solidnej drużynie z Bordeaux, i zero minut w kadrze. Co prawda Glik, Pazdan i Cionek prezentują wysoką formę i wygryźć ich będzie ciężko, jednak patrząc na to, ile i jak każdy z nich gra w klubie, można stwierdzić, że Lewczuk powinien grać znacznie więcej (w ogóle grać). Nawałka dalej powołuje Pawła Dawidowicza, który jest znacznie bardziej perspektywicznym zawodnikiem niż Lewczuk i to może spychać byłego gracza Legii na ostatnie miejsce w reprezentacyjnej hierarchii. Drugim, który nie wykorzystał szansy, jest Kamil Wilczek. W meczu ze Słowenią dostał minuty w drugiej połowie i był kompletnie niewidoczny. Z Armenią zaliczył niezłe wejście, jednak to może być za mało, by otrzymywać powołania, gdy wróci Arkadiusz Milik… Ostatnim z tych, którzy nie wykorzystali swojej szansy, jest Tomasz Jodłowiec, który u Nawałki coraz bardziej odchodzi w odstawkę.
6. Kolejni debiutanci!
Całkiem pozytywne debiuty Jacka Góralskiego i Damiana Dąbrowskiego z pewnością mogą przynieść im kolejne powołania. Na razie będą to zawodnicy szerokiego zaplecza kadry, jednak ich gra napawa optymizmem. Góralski zagrał kilkadziesiąt minut na całkiem niezłym poziomie. Zdarzały mu się błędy, ale występ był co najmniej solidny. Damian Dąbrowski wszedł na końcówkę i popisał się dwoma otwierającymi podaniami do napastników. Brak tremy i luz w jego grze z pewnością zapadną w pamięci Adama Nawałki i miejmy nadzieję, że przekuje się to już nie długo w kolejne minuty gracza Cracovii na boisku.
7. Wielki Lewandowski
Chyba nie musimy podkreślać roli Lewandowskiego w kadrze. Te eliminacje pokazują, jakim wspaniałym jest zawodnikiem i jak nieograniczone są jego możliwości. Gdy wydawało się, że lepiej niż podczas eliminacji do Euro trudno będzie mu się prezentować, ten pokazał, że w pojedynkę potrafi wygrać niemal wszystkie spotkania w tych eliminacjach. Wielki piłkarz, chyba największy w naszej historii, gra w reprezentacji Polski właśnie na naszych oczach. Cieszmy się tym widokiem.
8. Powrót do formy wielkich
Na początku eliminacji kilku naszych zawodników nie było w najlepszej dyspozycji. Przyczyną były głównie zmiany klubów i kontuzje. Teraz, gdy sezon ligowy w końcu się rozkręcił, tacy zawodnicy, jak Krychowiak czy Pazdan wracają do formy. Ten drugi szczególnie dobrze pokazał się w Bukareszcie, natomiast Krychowiak w końcu zagrał na swoim poziomie przeciwko Słowenii. W znakomitej formie jest też Lewandowski (o czym nie musimy przypominać) a także Łukasz Piszczek, który w Rumunii zanotował mecz życia w reprezentacji; level up zaliczył w Monaco również Kamil Glik. Oczywiście brakuje nam dobrej dyspozycji Kapustki i Błaszczykowskiego z Euro, Rybusa z Rosji czy też Milika z poprzednich eliminacji, ale oceniając naszą drużynę zbiorowo – jest lepiej niż jeszcze rok czy dwa lata temu, a już wtedy potrafiliśmy pokonywać Mistrzów Świata.