Klub może stracić Marcina Budzińskiego. Dotychczasowe rozmowy na temat nowego kontraktu nie dały rezultatu.
W meczu z Zagłębiem 27-letni pomocnik zdobył kolejną piękną bramkę, która dała Cracovii remis. – W tym sezonie częściej decyduje się na strzały z dystansu. Pierwsza bramka zdobyta w ten sposób dodała mi wiary we własne umiejętności, często próbuję i po prostu wchodzi – mówi Budziński. Oczywiście nie się bierze to znikąd. – Od zawsze miałem dość dobre uderzenie z dystansu i staram się doskonalić to na treningach. Cieszę się, że widać efekty tej pracy – dodaje.
Budziński strzelanie rozpoczął już w pierwszej kolejce tego sezonu, w meczu z Piastem, dobił wicemistrza na 5:1 i to był jedyny jego gol w tym sezonie o którym trudno powiedzieć, że był wyjątkowej urody. Pomocnik Pasów dobił wtedy po prostu obroniony strzał Mateusza Wdowiaka, choć fakt, że uczynił to z dużą precyzją.
Wielkie strzelanie goli z cyklu „stadiony świata” rozpoczął od meczu derbowego z Wisłą, a potem każda kolejna bramka wprawiała publiczność w osłupienie, a komentatorów w ekstazę. Doszło do tego, że po poniedziałkowym meczu z Zagłębiem musiał odpowiedzieć na pytanie, czy potrafi strzelać brzydkie bramki i zapewnił, że owszem, zdarzało się. Ale nikt już tego nie pamięta.
Takie gole to idealny materiał… promocyjny. Jeśli piłkarz strzela w sezonie 6 niesamowitych goli, nikt nawet nie musi się specjalnie wysilać, by zareklamować go innym klubom. A Budziński ma jeszcze jeden ważny atut – jego kontrakt wygasa wraz z zakończeniem obecnego sezonu. Dotychczasowe rozmowy nie doprowadziły do porozumienia. – Z większością kluczowych piłkarzy doszliśmy do porozumienia, z wyjątkiem Budzińskiego – mówił w styczniu właściciel klubu Janusz Filipiak.
Pracy w klubie jest sporo, bo po remisie z Zagłębiem szanse Pasów na awans do górnej ósemki poważnie zmalały. – To był dla nas praktycznie mecz ostatniej szansy. Gdybyśmy wygrali, jechalibyśmy do Kielc na mecz z Koroną, by zdecydować o awansie do górnej części. Oczywiście, nadal będziemy walczyć, ale… szansa poważnie się oddaliła i myślę, że będzie ciężko – mówi Budziński.
źródło: Przegląd Sportowy