Jagiellonia przeciętna, ale zwycięska. Rzut karny daje zwycięstwo podopiecznym Probierza

Niedziela, 15:30, słonecznie, ciepło, pogoda grillowa. Wiadomo, że takie warunki wybitnie nie służą grze w piłce. Niestety nie posłużyły też i dzisiaj – Jagiellonia dzisiaj choć zwycięska, to nie zachwyciła. Bruk-Bet? Zmiana trenera na ten moment nie dała nic, efekt nowej miotły nie zadziałał.

Kluczowy moment meczu? Można pokusić się o stwierdzenie, że takowy miał miejsce w 25 minucie meczu, kiedy to Konstantin Vasiiljev musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Przypomnijmy – mowa o gościu, który „maczał palce” w ponad połowie bramek swojego zespołu. Żadna drużyna ligi nie jest tak uzależniona od jednego zawodnika, jak Jagiellonia od Cesarza Estonii. To że po jego zejściu, siła ataku Jagi drastycznie maleje – wiadomo. Pomimo to, na boisku wciąż byli Sheridan, Frankowski, Cernych – można było przypuszczać, że białostoczanie i tak coś wcisną. No i wcisnęli, ale nie dość, że trzeba było czekać na to do 80 minuty, to Krzysztofa Pilarza udało się pokonać dopiero dzięki karnemu.

Spotkania Arki z Górnikiem, czy Wisły Płock z Cracovią zawiesiły bardzo wysoko poprzeczkę. Mnóstwo goli, wiele akcji, wiele emocji. Piłkarze Jagielloni i Bruk-Betu nie doskoczyli nawet do połowy tej wysokości. Może to nie było najgorsze spotkanie w sezonie, ale mając w pamięci wcześniejsze spotkania w Białymstoku (zakończone wynikami 5:0 i dwa razy po 4:1) – no spodziewaliśmy się więcej.

Bruk-Bet w całym meczu miał może ze dwie naprawdę dobre sytuacje, góra trzy. Zwolnienie Czesława Michniewicza nic a nic nie zmieniło, piłkarze nie zaczęli nagle grać jak pretendenci do awansu do Ligi Europy (bo chyba na to liczą w Termalice?). Jagiellonia niestety dostosowała się do poziomu rywala. Jednym z największych pozytywów dla Michała Probierza poza trzema punktami z pewnością była bardzo dobra postawa Ziggiego Gordona, który w swoich dotychczasowych spotkaniach grał gorzej, niż fatalnie. Dzisiaj nowy obrońca Jagi spisał się na tyle dobrze, że Łukasz Burliga będzie mógł mieć problemy z odzyskaniem pierwszego składu. Zawiódł trochę Sheridan – koledzy niejednokrotnie „częstowali” go bardzo dobrymi wrzutkami, jednak żadnej z nich nie potrafił wykorzystać. Po piłkarzu z takimi warunkami fizycznymi można oczekiwać zamienienia przynajmniej jednej z nich na bramkę.

Mecz do zapomnienia. Jagiellonia wraca na fotel lidera, zaś Bruk-Bet… Naprawdę nie zdziwimy się, jak ostatecznie skończą w grupie B. Przewaga nad 9 miejscem wynosi cały jeden punkt.