Dzisiejszy mecz był szalenie ważny dla zespołu Zagłębia Lubin, który wciąż toczył zacięty bój o grupę mistrzowską. Z kolei zdobycie choćby jednego oczka przez drużynę Białej Gwiazdy zagwarantowałby jej walkę o europejskie puchary w ostatnich siedmiu kolejkach rundy finałowej.
W pierwszych minutach powiedzmy sobie szczerze – pod bramkami czy to Zagłębia czy Wisły nie wiele się działo. Ofensywne próby obu zespołów kończyły się jeszcze przed szesnastką rywala. Gra przypominała raczej pojedynek drużyn piłki ręcznej. Była to długa wymiana podań na połowie rywala w szerz boiska, która nie przynosiła jednak jakichkolwiek efektów.
Pierwszą, godną odnotowania akcję wykreowali sobie gospodarze dopiero w 18. minucie gry. Wielokrotna próba oddania strzału w polu karnym została jednak bardzo dobrze zastopowana przez defensorów Miedziowych. Kolejną i to naprawdę bardzo groźną okazję ponownie wypracowali sobie Wiślacy. Po wyśmienitym zachowaniu Małeckiego na prawym skrzydle, świetnej sytuacji dwukrotnie nie wykorzystał jednak Rafał Boguski. Podsumujmy – w i pierwszej połowie nudy, nudy, nudy..
Druga odsłona rozpoczęła się niemal identycznie. Jako pierwsi bliscy strzelenia gola był zespół gości, ale piłka po strzale Filipa Starzyńskiego pofrunęła daleko nad poprzeczką. Mecz mimo, że miał swoje przestoje mógł w końcu zacząć się podobać. Gra zrobiła się nieco szybsza, akcje były żwawsze, a piłkarzom.. tak jakby bardziej się chciało. Dobra postawa Wiślaków mogła ucieszyć kibiców już w 57. minucie, gdy mocny strzał w światło bramki posłał Tomasz Cywka, lecz świetną interwencją popisał się Polacek.
W 61. dobra gra Wisły znalazła swój skutek. Fenomenalnym rajdem prawą stroną boiska popisał się Cywka, piłka po strzale jednego z graczy odbiła się od poprzeczki, a swojej sytuacji nie zmarnował Małecki, który dopadł do bezpańskiej piłki i piekielnie mocną bombą tuż pod poprzeczkę pokonał Martina Polacka.
Drużyna Kiko Ramireza ewidentnie chciała pójść za ciosem notorycznie nękając Zagłębie swoimi atakami. Podopieczni Stokowca niemalże nie wychodzili z własnej połowy przez bardzo dobrze ustawione zasieki gospodarzy. Przez ostatni kwadrans sytuacja na boisku diametralnie się nie zmieniła. Wisła Kraków zwyciężyła u siebie 1:0, dzięki czemu przypieczętowała swój udział w grze o europejskie puchary.