Jagiellonia została mistrzem rundy zasadniczej tego sezonu, jest to zdecydowanie największy sukces tego klubu od początku trwania nowego systemu rozgrywek. Michał Probierz, trener Jagi, w swoim stylu rzuca uroki na kolejne kluby w pomeczowych wywiadach. Dwa lata temu kiedy to mistrzem został Lech Poznań, w trakcie trwania sezonu, idąc niejako za tym co piszą mainstreamowe media, przyznawał tytuł Legii Warszawa, po czym ta wypuściła mistrzostwo z rąk. W tym sezonie zrobił tak samo przyznając mistrza Lechowi, po czym ten zaczął słabiej grać. Teraz po wygraniu sezonu zasadniczego przyznał tytuł… swojej drużynie. Czy podobnie jak we wcześniejszych przypadkach się pomyli?
W Białymstoku pewnie teraz zadają sobie pytanie, „czy to już teraz?”. Czy w końcu klub, który nie ma jak mówi jego szkoleniowiec własnej bazy treningowej, przez większość sezonu zimę, a miasto nie ma lotniska, może osiągnąć sukces? W gablocie klubu z Podlasia do tej pory udało się zgromadzić tylko jeden Puchar Polski i jeden Superpuchar Polski, a także brązowe medale za trzecie miejsce w lidze dwa lata temu. Wszystkie te sukcesy łączy jedna postać – Michał Probierz. Czy nie pozbawiony kurtuazji szkoleniowiec w końcu zgarnie najważniejszy skalp w tym kraju? Oprócz uroku jaki rzucił na swój zespół (i tym samym narzucił presję) Jagiellonia będzie musiała zmierzyć się z sędziami, którzy w ostatnich latach pozbawili ją znacznej ilości punktów. Jesienią portal Weszło opublikował niewydrukowaną tabelę (tabela punktowa uwzględniająca błędne decyzje sędziów) za kilka ostatnich sezonów, z której wynikało, że klub z Białegostoku stracił zdecydowanie najwięcej, bo aż 18 punktów przez błędy sędziego. Na drugim biegunie była Legia, która „uzyskała” niemal taką samą liczbę punktów. Rzecz jasna po wiosennych zmaganiach te liczby mogą się nieznacznie różnić, jednak piłkarze z Białegostoku muszą mieć się na baczności. Ten sezon jeśli chodzi o arbitrów sędziujących mecze Jagi jest pewnym przełomem, zespół wychodzi „na zero” jeśli chodzi o tę klasyfikację i być może to jest jedną ze składowych sukcesu tej drużyny w dotychczasowych zmaganiach (Legia także wychodzi „na zero”, Lech (-2 pkt.), Lechia (+9 pkt.)).
Rzecz jasna najwięcej piłkarze ze stolicy Podlasia zawdzięczają sobie, jednak nic bardziej nie mąci atmosfery w zespole niż błędne decyzje sędziego podejmowane na potęgę na niekorzyść zespołu (gdyby nie one Jagiellonia dwa lata temu mogłaby być mistrzem Polski). Miejmy nadzieję, że rzeczywistość z jaką zmierzy się zespół Probierza okaże się równie łaskawa co podczas pierwszych trzydziestu kolejek i wynik nie zostanie wypatrzony. Piłkarze pomogli sobie dobrą grą, a włodarze klubu dobrymi transferami (i brakiem wyprzedaży w zespole zimą). Najlepsze z możliwych rozstawień, mecze u siebie z Legią i na zakończenie sezonu z Lechem mogą dać wymarzony tytuł, jednak czy będzie tak łatwo jak się wydaje? Za zespołem Michała Probierza przemawia pewność siebie i mimo czasem słabszej gry, odnoszone zwycięstwa. Kolejnym argumentem przemawiającym za klubem z Białegostoku jest to, że w trakcie sezonu nauczył się grać bez swojego lidera i zarazem najlepszego gracza sezonu – Konstantina Vassilijewa. Teraz odpowiedzialność za strzelanie bramek wziął na siebie nowy nabytek klubu z Podlasia – Cilian Sheridan, który w siedmu meczach w barwach nowego klubu zdobył 4 bramki i 3-krotnie asystował. Tylko i aż 7 meczów dzieli Michała Probierza od wymarzonego celu, do którego dąży od wielu lat. Często wyśmiewany szkoleniowiec po mistrzostwie na pewno by zyskał w oczach krytyków, którzy nie szczędzą mu słów po jego kolejnych kontrowersyjnych wypowiedziach.
Jak Jagiellonia wygląda na tle innych rywali? Z czołówką zawsze Jadze grało się dobrze, od dłuższego czasu nie przegrywa z Lechem (mecz u siebie na zakończenie sezonu), Legii (także mecz u siebie) często urywa punkty, przegrywa tylko z Lechią (mecz wyjazdowy w rundzie finałowej) – a to będą prawdopodobnie jedyni rywale w walce o tytuł białostoczan. Kelemen – najlepszy bramkarz tego sezonu obok Putnockiego, jeden z lepszych stoperów ligi – Runje, solidny Guti, będący ostatnio w lepszej formie Gordon, najlepszy lewy obrońca ligi – Tomasik, reprezentant Polski – Góralski, świetny Ukrainiec Romanczuk, skuteczny młodzieżowiec – Frankowski, bramkostrzelni Cernych i Sheridan, oraz lider – Konstantin Vassiliev, który prawdopodobnie wróci do gry w rundzie finałowej, do tego solidnych piłkarzy znajdziemy też na ławce – Grzyb, Burliga, Chomczenowski, Świderski, Novikovas, Szymański, Mackiewicz czy Wasiluk. Czy to skład przyszłego mistrza Polski? Być może. Hegemonia Legii i Lecha być może już teraz zostanie złamana, co jest bardzo możliwe. Patrząc na historię, średnio co pięć lat mamy niespodziewanego mistrza Polski. 10 lat temu było nim Zagłębie Lubin, a 5 lat temu Śląsk Wrocław, więc…?
Tylko co dalej…
Załóżmy, ze Jagiellonia zostaje mistrzem Polski, co wtedy? Czy klub po raz kolejny zabierze się za transfery wychodzące? Czy w klubie zostanie Vassiliev (któremu kończy się kontrakt), który będzie kluczowy jeśli klub będzie chciał osiągnąć sukces w pucharach? Czy trener nie odpuści pucharów, bo „i tak nie awansujemy”, bo „to pocałunek śmierci”?. Z tymi pytaniami na pewno zmierzą się w Białymstoku po mistrzostwie, którego już teraz pogratulował swoim piłkarzom Michał Probierz. Do odejścia oprócz wspomnianego Estończyka palą się – Świderski, który ma oferty z Włoch, Cernych, Romanczuk czy też Runje. Perspektywa gry o Ligę Mistrzów na pewno może okazać się dodatkowym argumentem w walce o pozostanie tych zawodników, tylko czy tego będą chcieli właściciele klubu? Czy wstrzymają się z zapewne planowaną wyprzedażą chociaż do zimy? Szkoda by było roztrwonić to co budowano w ostatnich latach, doświadczenie w Lidze Europy zbierane w ostatnich latach powinno zaprocentować. Frycowe zostało już zapłacone, teraz pora na sukces i awans chociaż do fazy grupowej Ligi Europy. Jaga ze swoim współczynnikiem nie będzie rozstawiona od trzeciej rundy czy to eliminacji do Ligi Mistrzów czy też Ligi Europy, więc w drodze do fazy grupowej, która powinna być celem tej drużyny (nadrzędnym nad ligą), będzie musiała pokonać jednego, albo dwóch wyżej notowanych rywali. Na pewno zespół będzie musiał zostać wzmocniony, jednak z tym po zdobyciu tytułu nie powinno być problemu. Już w tym sezonie, po poprzednim słabym, znalazły się pieniądze na transfery, więc tym razem także powinny się pojawić i być spożytkowane na kilka ciekawych wzmocnień. Tylko pytanie jest jedno, co będzie priorytetem dla włodarzy klubu i samego trenera? Kolejny sezon jest sezonem kończącym się mundialem, czyli ESA37 będzie rozgrywana na wariackich papierach w zawrotnym tempie. Rozgrywki trzeba będzie zacząć wcześniej (także pierwsze rundy eliminacyjne pucharów będą rozgrywane już w czerwcu), by skończyć je na początku maja. Granie wielu kolejek w środku tygodnia będzie generować spore straty w lidze, gdy postawi się tylko na sukces w pucharach, które ciężko będzie odrobić w końcówce sezonu. Kadrę zawodników także będzie trzeba poszerzyć, by dać temu wszystkiemu radę. Czy Jaga jest na to gotowa? Prawdopodobnie nie, więc włodarze klubu będą, tak czy siak, musieli coś wybrać i liczyć, że zespół będzie tak przygotowany, że w lidze da radę i za razem nie dotknie go „pocałunek śmierci”.