Ruch Chorzów marzy o licencji ligowej, a Lechia Gdańsk musi się starać o zgodę na grę w europejskich pucharach. – czytamy w Przeglądzie Sportowym.
„Wszystko się wyjaśni już w tym tygodniu – w czwartek do Warszawy zaproszono przedstawicieli Ruchu i Lechii, a w piątek poznamy decyzje w stosunku do wszystkich 16 drużyn ekstraklasy. Potem zostanie już tylko tryb odwoławczy – nieodwołalne decyzje muszą zapaść do końca maja, bo wtedy wszystkie dokumenty trafią do UEFA.
Już w kwietniu Komisja Licencyjna ogłosiła, że kłopot z uzyskaniem licencji mogą mieć dwa kluby; z komunikatu jasno wynikało, że chodzi o Ruch i Lechię. W przypadku Niebieskich to żadne zaskoczenie. Ruch musi spłacić najpilniejsze zobowiązania (ponad 3 mln zł), ale jest pewne, że i tak nie uniknie kary, bo na koniec marca miał niekontrolowane długi, a zgodnie z przepisami w tym czasie wszelkie zobowiązania powinny być „wyczyszczone” – trzeba je spłacić lub zawrzeć ugody z wierzycielami. Nowy prezes Janusz Paterman nie zdążył się z tym zadaniem uporać, lecz zapewnia, że nadrabia wcześniejsze zaniedbania. Pomogło miasto, które zainwestowało w klub kolejne 2 miliony złotych i to jeszcze nie koniec wydatków z chorzowskiej kasy.
Na razie wiadomo, że Ruch nie dostanie zgody na grę w europejskich pucharach, lecz akurat tym nikt się nie przejmuje. Gorzej z groźbą kolejnego zakazu transferowego, ujemnych punktów (do minus 10) lub karą finansową (maksymalnie 1 mln złotych).
O ile licencja na Europę Ruchowi do niczego nie jest potrzebna, to mocno zależy na niej Lechii. Z dokumentów, jakie dotarły już wcześniej do PZPN, wynika, że klub mógł nie zawrzeć w odpowiednich terminach porozumień o spłacie należności, głównie wobec klubów. Istnieje podejrzenie, że podobnie jak dwa lata temu został przekroczony termin 30 listopada (wtedy dokonuje się pierwszej weryfikacji rzetelności piłkarskich spółek). Zastrzeżenia budzą też niektóre zobowiązania, które należało uregulować do końca marca. Wątpliwości trzeba wyjaśnić do jutra.
Pod kątem gry w europejskich pucharach jest rozpatrywany również wniosek Arki Gdynia, która nie powinna mieć problemów z uzyskaniem takiej licencji. Musi jednak zainstalować bramki ewakuacyjne z trybun na płytę boiska, bo w europejskich przepisach bezpieczeństwa jest to wymagane.”
źródło: Przegląd Sportowy