Wreszcie kończą się męczarnie dla ludzi, którzy co weekend zasiadali na stadionie bądź przed telewizorem żeby oglądać mecze Cracovii. Ostatni mecz z Piastem był jakby małą retrospekcją tego, jak wyglądał ten sezon dla Pasów.
[wp_ad_camp_]
Nieskuteczność? Była. Proste błędy w obronie? Pewnie. Bicie głową w mur? A jakże. Największym szczęściem dla kibiców gospodarzy było to, że wynik tego spotkania w generalnym rozrachunku ważny był jak zeszłoroczny śnieg, bo dzięki korzystnym wynikom Cracovia pewna utrzymania była już od tygodnia. To jednak nie zmniejszyło frustracji fanów, którzy musieli oglądać kolejny epizod upokarzającego sezonu. Przy Kałuży szykują się latem bardzo duże zmiany. Kompletnie przestawiony może być trzon zespołu, bo niemal pewnikiem jest już odejście z klubu Marcina Budzińskiego. O dobrych następców ma zadbać Mirosław Mosór, nowy dyrektor sportowy w klubie. To będą dni pełne wrażeń w klubowych korytarzach.
A Piast? Gliwiczanie rozegrali ten mecz bardzo spokojnie, widać było spory luz w ich poczynaniach. To Bukata pozwalał sobie co chwile na prostopadłe podania, to raz po raz skrzydłem ścigał się Mójta, a szczytem była sytuacja kiedy Vranjes do kolegi oddalonego o kilka metrów zagrał raboną. Nie wiemy czy piłkarze założyli się z trenerem Wdowczykiem o to, który trafi do bramki podcinką ale próbowało tego trzech z nich. Wyszło jedynie Jankowskiemu, który zdobywa gola w kolejnym meczu, tym razem zapewniając swojej drużynie komplet punktów.