Litauszki, Bejan, Karaczanakow, Vestenicky. To tylko krótka lista nieudanych zagranicznych transferów Cracovii. Lennard Sowah ma być tym, który ten słaby trend zmieni. Patrząc na jego życiorys, na usta ciśnie się krótkie: „no nieźle”.
Historia Sowaha zaczyna się podobnie jak w przypadku wielu z obecnych piłkarzy reprezentacji Niemiec. Jego rodzice wyemigrowali z Ghany właśnie do kraju naszych zachodnich sąsiadów, konkretnie do Hamburga, gdzie na świat przyszedł mały Lennard. Wychowywał się w Sankt Pauli, jednej z najbardziej pokręconych dzielnic w całej Europie. Szybko udało mu się stamtąd wyjechać, bo już jako 14-latek dostał zaproszenie na testy do Arsenalu i wypadł w nich na tyle dobrze, że został w drużynie juniorskiej Kanonierów.
Uczył się tam przez 3 lata, kiedy wielką chęcią ściągnięcia go do siebie zapałał Avram Grant, ówczesny manager grającego w Premier League Portsmouth. To właśnie trener o polskich korzeniach dał mu szansę debiutu w angielskiej ekstraklasie i po części dzięki niemu Sowah ma na koncie rekord, którego już mu nikt nigdy nie odbierze. Został on pierwszym zawodnikiem, który wyszedł w wyjściowym składzie klubu Premier League, a urodził się już po jej powstaniu. Lennard miał wtedy 17 lat. W międzyczasie udało mu się też zaliczyć kilka spotkań w niemieckich młodzieżówkach, gdzie miał szansę grać chociażby z legendą Lecha Poznań Denisem Thomallą późniejszymi Mistrzami Świata: Mario Gotze i Shkodranem Mustafim.
Bajka w której znalazł się Sowah została jednak brutalnie przerwana. Portsmouth spadło z Premier League, Grant odszedł, a on sam musiał wrócić do Hamburga. Tym razem jednak trafił do lokalnego rywala swojego pierwszego klubu – podpisał kontrakt z HSV. 44 mecze w nieco ponad rok wydają się całkiem dobrym wynikiem, problem w tym, że wszystkie były dla zespołu rezerw. Kompletnie nieudane były też kolejne lata. Powrót na Wyspy, trafił do Millwall, skończył się na kontuzji pleców, przez którą nie zaliczył debiutu w pierwszej drużynie. Lekkim nieporozumieniem był też transfer do Danii, gdzie po zaliczeniu ledwie kilku spotkań wrócił z powrotem do Hamburga. Możliwością odbicia się od dna było dla niego było przeniesienie się do Szkocji.
„To ciężkie zadanie być w klubie jak Hamburg, gdzie jest tak wielu klasowych piłkarzy. W takim miejscu spokojnie można dojść do wieku 22-23 lat bez meczu w pierwszym zespole, a to przecież nie czyni cię od razu złym piłkarzem”. To słowa Matina Canninga, trenera który w 2016 roku ściągnął Sowaha do Hamilton Academical. W Hamilton spędził niecałe 3 miesiące, ale był to bardzo ważny czas, który pozwolił mu wrócić do poważnej piłki. Kolejnym krokiem było przeniesienie się do Hearts.
Skład jednego z meczów młodzieżówki Niemiec. Na boisku Mustafi, Ter-Stegen czy Malli, a jednym z lepiej wycenianych piłkarzy jest Lennard Sowah. Screen z transfermarkt.de
Połączenia Sowaha z Ekstraklasą są całkiem spore. W Hearts grał z Andrażem Struną, byłym piłkarzem Cracovii, a w Hamilton z Ziggym Gordonem z Jagiellonii. O Thomalli już wspominaliśmy. Dodatkowo, w czasie kiedy próbował się przebijać do składu Hamburga zaliczył też występ w sparingu HSV z Lechem Poznań.
Mimo występów w kadrach młodzieżowych Niemiec, sam Sowah od kilku lat przyznaje, że bardzo chciałby grać w kadrze Ghany. „Doceniam to co dały mi Niemcy i to była świetna sprawa zagrać w koszulce kraju, który wychował mnie piłkarsko, ale z Ghaną także mam dużą więź emocjonalną i na pewno zrobię wszystko co w mojej mocy aby zasłużyć na powołanie do reprezentacji’. Sowah często odwiedza kraj swojego pochodzenia, a najbliżej spełnienia marzenia był na przełomie ubiegłego roku. Grał regularnie w Szkocji, a selekcjonerem Czarnych Gwiazd był Avram Grant, który sam przyznawał, że wciąż o Sowahu pamięta. Grant jednak z kadry odszedł po przegranej w półfinale Pucharu Narodów Afryki i na razie temat kadry dla Lennarda ucichł. Cracovia ma jednak pomóc w tym, by ten cel udało mu się w końcu ziścić.