We wtorek i środę odbyły się mecze 5. kolejki Nice 1 Ligi. Chrobry Głogów nadal na czele, Wigry znów zawodzą. Kuriozalny gol na stadionie w Legnicy!
Wtorek
Stomil Olsztyn 2-0 GKS Tychy (G. Lech 7, Ł. Sołowiej 10)
Piąta kolejka zaczęła się od dużej niespodzianki. Stomil występujący nadal bez pierwszego bramkarza pokonał drużynę z Tych, która znajdowała się w ścisłej czołówce tabeli. Chyba żaden z kibiców z Olsztyna nie spodziewał się takiego scenariusza – dwa szybkie ciosy i po dziesięciu minutach dwubramkowe prowadzenie. Najpierw głową po dośrodkowaniu z lewej strony gola zdobył Grzegorz Lech, następnie tą samą częścią ciała po rozegraniu rzutu rożnego na listę strzelców wpisał się Łukasz Sołowiej. Tyszanie nie potrafili odpowiedzieć chociażby jedną bramką i mecz zakończył się niespodzianką.
Podbeskidzie Bielsko-Biała 1-0 Ruch Chorzów (Dimityr Ilijew 24 (k))
Drugie wtorkowe spotkanie zostało wybrane przez Polsat do transmisji telewizyjnej. Zapowiadało się ciekawie, gdyż obie drużyny w tym meczu miały coś do udowodnienia. Ruch po czterech kolejkach miał -2 punkty, natomiast Podbeskidzie tylko 1. Obydwu ekipom zależało więc na zwycięstwie. Dodatkowo goście mogli czuć się bardziej zmotywowani, ponieważ fani „Niebieskich” zajęli bardzo dużą ilość miejsc na stadionie w Bielsku-Białej. Podbeskidzie od samego początku miało przewagę, ale nie potrafiło jej udokumentować. Dopiero w 24 minucie po faulu Mateusza Zawala na Dimitarze Ilievie został podyktowany rzut karny i sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość. Za to młody pomocnik Ruchu może się nazywać największym pechowcem sezonu jak do tej pory. W swoim poprzednim, debiutanckim meczu wyleciał z boiska za czerwoną kartkę, a we wtorek sprokurował rzut karny po którym jego drużyna straciła bramkę na wagę trzech punktów. Samo spotkanie rozczarowało, Ruch nie potrafił skutecznie zagrozić bramce gospodarzy i zakończył mecz bez zdobytej bramki.
Środa
Wigry Suwałki 0-2 Miedź Legnica (R. Augustyniak 9, Ł. Garguła 75)
Do Suwałk w 5. Kolejce wybrał się pretendent do awansu, drużyna Miedzi Legnica. Ta dowodzona przez przeżywającego swoją drugą młodość Łukasza Gargułę nie miała problemów z pokonaniem bardzo słabej w tym sezonie ekipy gospodarzy. Już w 9 minucie Rafał Augustyniak zdobył chyba najbardziej kuriozalną bramkę jaką przyjdzie nam oglądać w tych rozgrywkach! Będący na własnej połowie obrońca Miedzi zdecydował się bowiem na długie podanie górą do przodu. Piłka poszybowała o wiele dalej niż spodziewał się sam zawodnik oraz bramkarz gości, i przy nieporadnej interwencji Przemysława Wróbla wpadła do siatki. W 75 minucie sam Garguła wykończył dośrodkowanie z lewej flanki Franka Adu Kwame i ustalił wynik na 2-0. Miedź tym samym umocniła się na wysokim, drugim miejscu w tabeli.
Odra Opole 1-0 Raków Częstochowa (M. Wodecki 64)
Kolejne stracie beniaminków przypadło na piątą kolejkę. Tym razem do Opola przyjechał Raków Częstochowa. Goście po mocnym początku sezonu stracili nieco animuszu i przegrali kolejne spotkanie. Jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył bramkostrzelny pomocnik Odry – Marcin Wodecki. Opolanie w tej chwili plasują się na trzeciej pozycji w ligowej tabeli i wygląda na to, że raczej nie będą sobie zaprzątać głów walką o utrzymanie do ostatnich kolejek.
Zagłębie Sosnowiec 1-0 Puszcza Niepołomice (P. Mularczyk 24)
Czy w drużynie Zagłębia zadziałał efekt nowej miotły? Najwidoczniej tak, bowiem pomimo, iż byli w tym meczu słabszą drużyną, pokonali Puszczę z Niepołomic. Na ławce trenerskiej ekipy z Sosnowca zasiadł Dariusz Dudek, który zmienił na tym stanowisku Dariusza Banasika. Kolejną optymistyczną wieścią dla kibiców Zagłębia może być fakt, iż jedynego gola zdobył 19-letni Piotr Mularczyk, wychowanek klubu. Co do oceny spotkania, oddajmy głos nowemu szkoleniowcowi: Jestem po analizie tego meczu, więc wiem, że Puszcza miała dłużej piłkę przy nodze, ale nie stworzyła jakiś groźnych sytuacji, nie zagroziła nam, choć nie wyglądało to dobrze. Nie może być takiej sytuacji, że Puszcza gra w dziesięciu i prowadzi grę. (..) Najważniejszy wniosek, który widoczny był już w trakcie meczu, to ten, że jeżeli mamy 100-procentową, a nawet 200-procentową sytuację, to musimy ją wykończyć. Chcemy być zespołem, który chce się liczyć w rozgrywce o awans, dlatego takie spotkania trzeba wygrywać 2:0, czy nawet 3:0.
Stal Mielec 2-3 Pogoń Siedlce (Leândro 18, M. Cholewiak 24 – D. Zjawiński 31, 39, M. Żytko 80)
Prawdziwy grad goli mieliśmy w Mielcu, gdzie padło ich aż 5. W żadnym pozostałym spotkaniu kibice nie zobaczyli więcej niż 2 bramek, więc należy docenić widowisko jakie stworzyły obie ekipy. Strzelanie rozpoczął Brazylijczyk Leandro w 18 minucie, a 6 minut później podwyższył Mateusz Cholewiak. Siedlczanie postanowili nie pozostawać dłużni i już w 39 minucie na tablicy z wynikami widniał remis. W tym czasie dwie bramki zdobył Dariusz Zjawiński, dla którego były to również debiutanckie trafienia w sezonie. Zwycięstwo Pogoni zapewnił w 80 minucie obrońca, Mateusz Żytko. Warto dodać, że jest to pierwsza porażka Stali Mielec przed własną publicznością, na trzy rozegrane do tej pory spotkania.
Chrobry Głogów 2-0 Górnik Łęczna (R. Mandrysz 53, M. Borecki 90)
Lider tabeli utrzymał pozycję i pewnie pokonał Górnika z Łęcznej. Podopieczni Grzegorza Nicińskiego wygrali już czwarty mecz z rzędu i jak burza idą przez ten sezon. Pierwszą bramkę zdobył Robert Mandrysz, syn trenera GKS-u Katowice, Piotra Mandrysza i brat występującego w tym samym klubie, piekielnie uzdolnionego Pawła. W doliczonym czasie gry wynik ustalił Michał Borecki, który ma za sobą występy w młodzieżowych drużynach Lazio Rzym. Czy głogowianie będą w stanie utrzymać świetną formę przed dłuższą część sezonu? Wszystko w rękach trenera Nicińskiego, który ma już na koncie awans do Ekstraklasy z Arką Gdynia.
Bytovia Bytów 0-1 Olimpia Grudziądz (M. Klichowicz 25)
Bytovia początek sezonu miała piorunujący, jednak teraz obniżyła loty i przegrała już drugi raz z rzędu. Tym razem na ich drodze stanęła Olimpia Grudziądz, która w poprzedniej kolejce pechowo przegrała z liderem z Głogowa. W tym meczu wcale nie byli lepszą drużyną, przewagę mieli gospodarze. Jednak w 25 minucie goście wyprowadzili kontratak, jeden z zawodników uderzył z 16 metrów, bramkarz sparował futbolówkę do boku, a najszybciej dopadł do niej Mateusz Klichowicz i umieścił ją w siatce. Po stracie gola Bytovia nadal atakowała i w 33 minucie wywalczyła rzut karny. Do piłki podszedł Janusz Surdykowski i trafił prosto w bramkarza Olimpii. Wojciech Małecki nie dał się już pokonać do końca spotkania i można powiedzieć, że niespodzianka stała się faktem.
GKS Katowice 1-0 Chojniczanka Chojnice (W. Kędziora 38)
Katowiczanie po wyjazdowym przełamaniu z Rakowem podejmowali u siebie zawsze groźną Chojniczankę. Jak to w meczach Gieksy bywa, gospodarze od początku dominowali i udokumentowali to w 38 minucie. Po dośrodkowaniu z prawego skrzydła do piłki wyskoczył najwyżej Wojciech Kędziora i głową pokonał Radosława Janukiewicza. Dla tego niezwykle doświadczonego napastnika (36 lat) była to druga bramka w barwach drużyny z Katowic po opuszczeniu występującej w Ekstraklasie Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. W drugiej części gry obydwie drużyny stwarzały zagrożenie pod bramkami, ale bez zarzutów spisywali się bramkarze obu ekip i mecz rozstrzygnęła jedna bramka. Mimo niezbyt okazałego zwycięstwa kibiców Gieksy cieszyć będą na pewno bardzo ważne, kolejne trzy punkty dopisane do ligowej tabeli.