Trudno opisać minioną kolejkę w delikatnych słowach. Najlepiej chyba będzie, jeśli uznamy, że ta seria gier była swoistym protestem przeciwko grze w tak niskich temperaturach. Bo trudno inaczej patrzeć na aż trzy bezbramkowe remisy, do tego jeden walkower i przede wszystkim mała ilość piłki w piłce.
W bramce stawiamy oczywiście na Arkadiusza Malarza. Kapitalnie patrzy się na kolejny już renesans formy, a najlepszą dla niego recenzją niech będą co raz częstsze głosy mówiące, że powinien on pojechać do Rosji w roli trzeciego bramkarza. W obronie główną postacią jest Michał Helik, który chyba na dobre wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie, do tego znów zaskakuje pod bramką rywala:
Wybrani zawodnicy ofensywni mający mniej goli, niż stoper Michał Helik:
Piszczek, Sheridan, Siemaszko, Świderski, Ł. Wolsztyński, Biliński, Jurado, Kucharczyk, Soriano, Boguski, Delew, Śpiączka, Gutkovskis, Hernandez, Stilić, Brożek, Tuszyński, Jevtić, Pasquato.— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) March 4, 2018
Javi Hernandez stał za świetnie bitymi przez Cracovię stałymi fragmentami, przez co miał wyraźny udział przy obu golach Pasów. Bardzo dobrze na pozycji defensywnego pomocnika zaprezentował się William Remy, dołożył do tego piękną asystę przy golu Vesovicia. Poniżej swojego bardzo dobrego poziomu nie schodzi Przemysław Frankowski, tym razem w naszej ocenie został piłkarzem kolejki. Świetne wejście z ławki Stilicia prawdopodobnie zapewniło Wiśle Płock miejsce w grupie mistrzowskiej. Napastnicy w tej kolejce zbytnio się nie popisywali, stawiamy więc na Piątka i Gytkjaera, którzy jako jedyni wpisywali się na listę strzelców. Mateusza Szczepaniaka, z oczywistych powodów, musieliśmy pominąć.
Żaden z bramkarzy w tej kolejce nie popełnił większych, bo też goli było jak na lekarstwo. Z braku laku w bramce obsadzamy więc Jana Muchę, który po prostu wpuścił najwięcej bramek. Jednej z nich jednak pewnie by nie było gdyby nie koszmarny błąd Joony Toivio. Fin jak na razie mocno pracuje na reputację klasycznego przykładu zagranicznego szrotu. W pomocy sami zawodnicy o bardziej ofensywnym usposobieniu, z prostego powodu – koszmarnie prezentowali się w ofensywie. Występ Augusto dostaje „wyróżnienie” specjalne, bo to powinno się pokazywać młodym środkowym pomocnikom by wiedzieli jak nie powinni grać. Rasmusen po w miarę dobrym wejściu do zespołu Pogoni w Kielcach przeszedł obok meczu. Ciężko ze snu zimowego wybudzić się jest Carlitosowi, który z Jagiellonią zmarnował dwie bardzo dobre okazje i w konsekwencji Wisła wciąż musi się mocno martwić o awans do pierwszej ósemki.
Jak wspomnieliśmy wyżej, najlepszym piłkarzem kolejki uznajemy Przemysława Frankowskiego. Gol i asysta, kolejny bardzo dobry występ. Były piłkarz Lechii nie schodzi w tym roku poniżej wysokiego poziomu, systematycznie pracując na bilet do Rosji. Najlepszy mecz rozegrano w Warszawie. Na pewno nie był to najlepszy klasyk w historii, ale i tak wyróżniał się na tle mizernej kolejki. Najładniejszy gol to ten autorstwa Semira Stilicia. Fantastyczne uderzenie Bośniaka, w bardzo ważnym dla Wisły Płock momencie.