Gdy Cracovia i Pogoń mierzyły się w październiku ubiegłego roku sytuacja obu klubów była zgoła odmienna. Duży dołek, niezbyt ciekawe perspektywy na przyszłość. Minęło kilka miesięcy, czas rewanżu, a oba zespoły są już w zupełnie innym miejscu.
Cracovia wciąż z szansami na awans do grupy mistrzowskiej, a Pogoń złapała oddech i nieco odskoczyła od strefy spadkowej. Portowcy walczą teraz o jak najlepszą pozycję startową w rywalizacji po podziale na grupy, by możliwie jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie. Pasy aby wciąż móc myśleć o przegonieniu chociażby Zagłębia Lubin nie mogą w Szczecinie przegrać.
Poprzedni tydzień nieco jednak poturbował zespół Michała Probierza. Z ostatniego meczu z Arką z urazami musieli zejść Deniss Rakels, Miroslav Covilo i Sergiej Zenjov, a dodatkowo na rozgrzewce kontuzja odnowiła się Szymonowi Drewniakowi, który w tamtym spotkaniu był rezerwowym. Sztab medyczny Pasów stawał na głowie aby doprowadzić piłkarzy do jak najlepsze stanu „używalności”. Co prawda znaleźli się oni w samolocie, którym do Szczecina udała się drużyna, le trudno się spodziewać któregoś z nich w wyjściowym składzie. Sam trener w tym temacie pozostaje bardzo tajemniczy, a znając możliwości to zdziwieniem nie byłoby jeśli miałby jakąś ukrytą, zaskakującą kadrową sztuczkę. Może być nią Damian Dąbrowski, który był blisko powrotu do gry już przed tygodniem.
Mecz w Kielcach z kolei pokazał, że Pogoń w pewnym sensie jest uzależniona od Łukasza Zwolińskiego. Co prawda kibice często narzekają na jego nieskuteczność i kolejne minuty bez gola, ale 25-latek wykonuje dużo innej boiskowej pracy. Bez niego dużo słabiej wyglądał zimowy nabytek klubu – Morten Rasmussen, bo ci zawodnicy pokazali już we wcześniejszych wiosennych meczach, że będąc razem na boisku dobrze współpracują jako duet. To będzie też szczególny mecz dla trenera bramkarzy Portowców. Boris Pesković będzie miał okazję zmierzyć się ze swoim bratem Michalem, który zimą wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie Cracovii.
Mecz poprowadzi Piotr Lasyk z Bytomia.