Życie po Probierzu jednak nie jest tak trudne, jak mogłoby się wydawać. Jagiellonia przystępuje do ostatniej kolejki ze świadomością, że jest ten jeden jedyny scenariusz, który daje im upragniony tytuł.
Ten scenariusz brzmi następująco – Legia przegrywa w Poznaniu, a Jagiellonia wygrywa u siebie z płocką Wisłą. Które zdarzenie jest bardziej prawdopodobne? Ciężko stwierdzić, w końcu to LOTTO Ekstraklasa. Najświeższe wspomnienie o Wiśle jest jednak dla fanów Jagi nie za przyjemne – białostoczanie w ostatniej kolejce rundy zasadniczej przegrali z Nafciarzami, przez co stracili fotel lidera.
„Różnica jest taka, że nam się wówczas zaczęła seria zdecydowanie słabszych punktowo meczów. A i też gra na pewno nie wyglądała tak, jak wcześniej i jak wygląda obecnie, gdy jesteśmy w lepszej dyspozycji” – powiedział trener Mamrot. Szkoleniowiec Jagiellonii cały czas zdejmuje presję ze swoich zawodników – „Mimo wszystko dla klubów trudniejszymi meczami są te bezpośrednio o utrzymanie. Uważam, że ciężar gatunkowy meczu takiego jak Piast – Termalica jest jeszcze większy”
Na nieszczęście Jagi, do Białegostoku nie przyjeżdża drużyna, która ma już wakacje. Wisła Płock cały czas jest w walce o 4.lokatę, dającą awans do europejskich pucharów. „dla mnie to mecz z gatunku być albo nie być w europejskich pucharach. I zapewne nie tylko dla mnie. Wszystko w naszych nogach, rękach, głowach. Wygrywamy i nie musimy na nikogo patrzeć.” – mówi Cezary Stefańczyk, piłkarz Wisły.