W ostatnich dniach najbardziej nurtuje mnie, czy bardziej uzasadnione jest w Poznaniu rozczarowanie, że tak wiele się nie udało, czy raczej nieśmiało tlący się płomień nadziei na nowy sezon. Najtrudniej jest skończyć, zapomnieć i zacząć od nowa, bo żeby zacząć trzeba zapomnieć. Wszyscy związani z Lechem Poznań obecnie znajdują się na etapie zapomnienia, bo koszmarna runda mistrzowska zakończyła się już 20 maja i to fochem z przytupem. A więc można wywnioskować, że zmiany są przymusowo potrzebne. Włodarze poznańskiego Lecha już działają, pierwszą reformą była zmiana trenera i na tym się nie zakończyło. Im więcej zmian, tym więcej nowych możliwości.
Lech Poznań jak co roku w krajowych celach mierzy po dublet, w europejskich natomiast IV runda to minimum. W poprzednim sezonie z tych intencji nic nie wyszło, ale nie ma co się dziwić, skoro sami niektórzy piłkarze zadowalają się 3 miejscem, jak zapewnia wiceprezes Kolejorza, Piotr Rutkowski tych zawodników w klubie już nie ma. Nową nadzieją obdarzony został Ivan Djurdjević, który już zapowiedział zmiany w funkcjonowaniu zespołu. „Będę bardzo mocnym wsparciem dla zawodników i jestem w stanie zrobić dla nich wszystko” – dopowiada. 41-latek drużynę przejął po nieudanej przygodzie Nenada Bjelicy. Ówczesny trener w ostatnim okienku transferowym sprowadził do Poznania 10 zawodników, większość z nich miała predyspozycje do tego, by podbić naszą ligę. Jedynymi piłkarzemi, którzy zdołali stanąć na poziomie ekstraklasy są Christian Gytkjaer i Emir Dilaver, lecz ten drugi zatęsknił za chorwackim trenerem i poszedł za nim, do Zagrzebia.
Najlepszy zawodnik i najlepszy transfer: Christian Gytkjaer
Christian Gytkjaer to jeden z niewielu piłkarzy wyróżniających się w poznańskim zespole. Jest to napastnik, który poprawił opinię na temat duńskich snajperów. Poprzedni Nicki Bille Nielsen nic nie wniósł do Kolejorza, a nawet śmiem twierdzić, że wręcz zaszkodził. Gytkjaer rozegrał 42 mecze w tym komplet 37 ligowych i strzelił 21 bramek (19 w Ekstraklasie). Pomimo tego, że nie zawsze otrzymywał wsparcie od pomocników, pomimo tego, że był krytykowany, pomimo tego, że brakowało mu akcji podbramkowych to jednak zdobywał gole. Potrafi uderzyć z niemal każdej pozycji, a jego skuteczność stoi na wysokim poziomie (był 4 najskuteczniejszym zawodnikiem polskiej lig). Jest przykładem tego, że warto wydać pieniądze, aby otrzymać dobrego zawodnika.
Najgorsze transfery: TOP 10
- Niklas Barkroth – Został najdroższym z pozyskanych latem przez Lecha zawodników. Poznański klub zapłacił za szwedzkiego skrzydłowego 650 tysięcy euro i liczył, że wyłożona kwota szybko zwróci się w dobrej grze zawodnika oraz jego golach i asystach jednak przez cały okres w Poznaniu zawodzi. Miał być gwiazdą Lecha, a przegrywał rywalizację z wychowankami „Na pewno miałem większe oczekiwania wobec Niklasa i jestem rozczarowany jego postawą” – przyznał Nenad Bjelica.
- Thomas Rogne – Stale coś mu dolega. To właśnie przez urazy nie zdążył jeszcze zadebiutować w barwach Kolejorza. Był okres, kiedy badania nic nie pokazywały, a mimo to, Thomas Rogne zgłaszał niedyspozycje. Miał stać się wzmocnieniem i tym samym liderem w obronie, a póki co rzadko kiedy można go zauważyć nawet na ławce rezerwowych.
- Deniss Rakels – Do Poznania trafił w celu własnej odbudowy, w kadrze Kolejorza był jednak tylko uzupełnieniem. W swojej grze nic specjalnego nie pokazał. Zimą klub zakończył jego wypożyczenie z Reading, więcej trafił do Krakowa by ją wzmocnić, lecz tam zakończyło się podobnie jak w Wielkopolsce. Pogłoski chodzą takie, że w przyszłości ma być łączony z Piastem Gliwice.
- Oleksiy Khoblenko – Wicelider klasyfikacji bramkowej ligi ukraińskiej w ekstraklasie miał zastąpić Marcina Robaka. Swą grą nic nie udowodnił, zaliczył 2 bramki i to tyle. W Lechu już go nie ma.
- Elvir Koljić – doznał kontuzji kolana i pauzował dwa miesiące. To głownie zniechęciło włodarzy Kolejorza do przedłużenia umowy. Zastąpić go ma wychowanek poznańskiego Lecha Paweł Tomczyk.
- Vernon De Marco – Zamiast zasilić szeregi Kolejorza wzmocnił trzecioligowe rezerwy. Nenad Bjelica po 155 minutach skreślił Vernona i uważał, że ten zawodnik nie jest mu potrzebny. Djurdjević za to chce dać mu drugą szansę. Póki co pozostanie Argentyńczyka stoi pod znakiem zapytania.
- Mario Situm – Jego wykupienie kosztowałoby Lecha 600 tysięcy euro, ale gdyby chociaż dobrze grał to może by umowa została przedłużona, lecz nie za tak dużą kwotę. Jest to największe rozczarowanie tego sezonu w tej drużynie, ponieważ nie sprostał wyzwaniom oraz okazał się zawodnikiem bez ambicji. Jego przygoda w Poznaniu się zakończyła, a co ciekawe powrócił do Zagrzebia, gdzie trenerem jest były szkoleniowiec poznaniaków Nenad Bjelica.
- Piotr Tomasik – Bjelica odsunął go na boczny tor. Były takie momenty, gdzie Tomasik żałował odejścia z Jagiellonii. Dopiero w dwóch ostatnich starciach mógł rozegrać pełne spotkania. Wtedy dał mu okazje zastępczy trener, Rafał Ulatowaki. Lewy obrońca wtedy na pewno nie zawiódł, pokazał się z dobrej strony. Przy słabej dyspozycji Kostevycha możliwe, ze 31-latek zasili w przyszłym sezonie pierwszą jedenastkę.
- Nikola Vujadinović – Sezon rozpoczął od kontuzji. Po wyleczeniu wywalczył miejsce w wyjściowym składzie. Na pewno nie był to zły obrońca, niejeden zagrał dobry mecz. Jednak popełniał dużo błędów. Przykłady: z Zagłębiem w sierpniu oraz niedawno z Legią. Gdyby nie te wpadki to transfer nie zaliczałby się do tych gorszych.
- Rafał Janicki – Taka sama sytuacja co z Vujadinoviciem, popełniał błędy, co skutkowało utratą gola. Zastąpił Lasse Nielsena, lecz później przegrywał rywalizację z Hiszpanem. Niczym specjalnym się nie wyróżnił.
Dwa trafione transfery , dwa średnie , osiem niewypałów. – tak można podsumować ostatnie, zimowe transfery Kolejorza.
Najlepszy mecz: 27. kolejka Lech Poznań – Jagiellonia Białystok 5:1
Od tego meczu bardzo dużo zależało. Ostatecznie Lech przerwał zwycięska serię Jagiellonii i po rozgromieniu lidera aż 5:1 wrócił do gry o mistrzostwo. Po tym pojedynku Lech otrzymał mistrzowską formę, za to Jaga ją straciła. Nie załamała ich szybka strata gola, walczyli z ogromną determinacją i rozmachem. Pierwsza połowa była bardzo dobra, druga wręcz rewelacyjna. Po ostatnim gwizdku sędziego lechici otrzymali ogromne brawa. W pełni sobie na nie zasłużyli, bo widząc ich popisy ręce same składały się do oklasków. Do bramki trafiali kolejno: Gytkjaer, Dilaver, Jevtić, Jóźwiak i na zakończenie Trałka.
Najgorszy mecz: 33. kolejka Lech Poznań – Górnik Zabrze 2:4
Lech Poznań doznał wtedy bolesnej klęski po raz drugi w „Twierdzy Poznań” i stracił pozycję lidera. Porażkę 2:4 z Górnikiem Zabrza osłodził powrót po długiej przerwie spowodowanej kontuzją Macieja Makuszewskiego. Skrzydłowy Kolejorza popisał się asystą przy honorowym trafieniu Ołeksija Chobłenki. Zaraz po nim w ostatnich minutach honorowym trafieniem popisał się Maciej Gajos.
Wizja na przyszłość
„Mamy zespół, który jest w gruzach” – powiedział Ivan Djurdjević. Wiele zawodników odchodzi, ale przyjdą kolejni, tym razem tylko wzmocnienia. Największym błędem było ostatnie okienko transferowe, zawodnicy się nie sprawdzili, ale trzeba optymistycznie patrzeć na przyszłe rozgrywki. Lechowi na ten moment zdecydowanie jest potrzebne wsparcie, zaufanie i wiara na lepsze jutro. Wsparcia zabraknie przez cały okres lipca i sierpnia, stadion bowiem będzie zamknięty, a więc trudny będzie początek sezonu, tak samo jak poprzednia końcówka. Wojownikiem i nowym zbawca ma stać się „Djuka” i każdy wielkopolanin powinien wierzyć w jego sukces, w sukces Lecha. To on ma decydować o najbliższych transferach, a na kolejne roszady musimy jeszcze poczekać.