Piątkowy hit nie zawiódł po ciekawym spotkaniu swoje pierwsze zwycięstwo w barwach Lecha zaliczył nowy szkoleniowiec Kolejorza Adam Nawałka. Bramki zdobywali Amaral po kapitalnym strzale z dystansu i Gytkjaer dobijając przeciwnika w doliczonym czasie gry.
Nowy trener Lecha dopracowuje taktykę wystawiając niemal ten sam skład co przed tygodniem, w tej samej formacji. Jedyne zmiany to Amarala za kontuzjowanego Jevticia oraz Gumnego za Wasielewskiego. Więcej zmian w składzie dokonał Tadeusz Pawłowski, który nie zabrał do Poznania kilku kluczowych graczy, na czele z Robertem Pichem czy Arkadiuszem Piechem.
Pierwsza połowa nie powaliła na kolana. Oba zespoły grały słabo, a nie najlepszy stan murawy nie ułatwiał im zadania. Goście ewidentnie nastawili się na zabezpieczenie dostępu do własnej bramki i szybkie kontrataki. Z kolei gospodarze słabo radzili sobie w ataku pozycyjnym i rzadko udawało im się przedostać pod pole karne rywali. Dobre zawodu grał Joao Amaral, który szarpał w ofensywie i Gytkjaer, oddając najgroźniejszy strzał w tej części gry tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę. Po wyłuskaniu futbolówki spod nóg rywala oddał strzał z dystansu, który o centymetry minął poprzeczkę Słowika.
Po zmianie stron na boisku niewiele się zmieniło. Gra nadal nie stała na zbyt wysokim poziomie, choć w końcu zaczęły pojawiać się celne strzały. W 60. minucie boisko na noszach musiał opuścić Kamil Jóźwiak. Skrzydłowy Lecha prawdopodobnie doznał kontuzji kolana. Chwilę po tym zdarzeniu Lech mocniej zaatakował, chwilę później było już 1:0, Gytkjaer zgrał w środku pola piłkę do Joao Amarala, a Portugalczyk przebiegł kilkanaście metrów i mocnym strzałem z dystansu pokonał bramkarza Śląska. Lechici kontrolowali przebieg gry i spokojnie dowieźli zwycięstwo do końca meczu. Pod koniec doliczonego czasu gry goście popełnili błąd w środku pola, piłkę odzyskał Trałka, następnie trafiła ona do Janickiego, który podaniem na wolne pole uruchomił Gytkjaera, a ten pewnie zdobył gola ustalając wynik.