Brak zwycięstwa w grudniu, coraz większe straty do liderującej dwójki. Jagiellonia Białystok dołuje i spotkanie z Piastem miało być odbiciem od marazmu. Nic takiego się nie stało – białostoczanie notują trzeci mecz bez zwycięstwa.
Trener Mamrot dokonał kilku roszad. Pierwszy raz od dawna na murawie zobaczyliśmy Grzegorza Sandomierskiego. Zameldowali się również tacy zawodnicy jak Burliga, czy Runje.
Lepiej mecz zaczęli gliwiczanie. Tom Hateley, podobnie jak Dominik Furman w równolegle odbywającym się meczu Arki z Wisła Płock uderzył idealnie z rzutu wolnego i otworzył wynik spotkania. Jaga dość szybko odpowiedziała – Guilherme do Świderskiego i mamy wyrównanie.
Po 10 minutach było już 2:1, jednak po konsultacjach z VAR-em sędzia Marciniak odgwizdał spalonego.
Drugą połowę od gola mogła zacząć Jaga, jednak piłkę z linii bramkowej wybił… Papadopulos. Wtedy do głosu zaczęli dochodzić piłkarze Piasta. Swoją akcję miał Felix, swoją akcję miał Valencia, wyborną sytuację miał też Mokwa, ale… co on zrobił, to aż ciężkie do opisania.
Obie drużyny z czołówki, jednak obie drużyny mają serię… no drużyn z dolnej części tabeli. Po jednym zwycięstwie w 5 ostatnich meczach. No tak czołówka nie gra.