Zawiódł w piątek Lech, nie zawiodła w sobotę inna drużyna na „Le”, czyli lider z Gdańska. Lechiści pokonali na własnym obiekcie Pogoń, pomimo tego, że bynajmniej nie dominowali.
Gdańszczanie na boisko wybiegli w oryginalnych, czarnych kompletach. Był to hołd ku pamięci zamordowanego prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza.
Gospodarze na prowadzenie wyszli już w ósmej minucie. Filip Mladenovic przepięknie uderzył z rzutu wolnego w okno bramki i otworzył wynik spotkania.
Pogoń próbowała odpowiedzieć, brakowało jednak konkretów. Najlepszy dowód na to? Po 30 minutach obie drużyny miały zaledwie jeden strzał celny.
Gorąco zrobiło się w 32.minucie. Guarrotxena został sfaulowany w okolicach pola karnego – sędzia Marciniak początkowo wskazał na wapno, jednak po konsultacji z wozem VAR zmienił decyzję na słuszną – rzut wolny.
Portowcom wyrównać się udało na początku drugiej połowy – Majewski został sfaulowany w polu karnym przez Lipskiego, a jedenastkę na bramkę zamienił Drygas.
Kwadrans przed końcem zobaczyliśmy ostatnią bramkę w meczu – Łukasik dośrodkowuje w pole karne, a piłkę głową do bramki pakuje Flavio Paixao.