Dzisiejszy mecz pomiędzy Śląskiem Wrocław, a Wisłą Płock był bardzo ważny dla obu klubów. Jeśli, wygraliby gospodarze to przeskoczyliby oni gości w tabeli i zepchnęli zespół Leszka Ojrzyńskiego do strefy spadkowej. Gdyby zespół Śląska przegrał, mógłby powoli witać się z pierwszą ligą.
Mecz rozpoczął się od dwóch groźnych ataków. Obie ekipy mogły wyjść na prowadzenie. Najpierw zamieszania pod bramką Żynela nie wykorzystał Wojciech Gola. Pod drugą bramką lob Szwocha, minimalnie wylądował za bramką. W 9. minucie sprawdziło się powiedzenie do trzech razy sztuka. Robert Pich dośrodkował na głowę Cholewiaka, który zdobył gola. Błąd popełnił Żynel, który nie wyszedł z bramki i Śląsk mógł cieszyć się z prowadzenia. Gospodarze z prowadzenia nie cieszyli się jednak zbyt długo. W 27. minucie dwójkową akcję Rasak- Savicević, zakończył ten drugi świetnym strzałem pod poprzeczkę. Słowik był bez szans. Po tej bramce mecz był naprawdę dobry. Obie strony kreowały sobie groźne sytuację, ale brakowało wykończenia. Po pierwszych 45. minutach ostrzyliśmy sobie zęby na drugą część.
Druga połowa spotkania nie była już tak dobra jak pierwsza. Obie ekipy postanowiły, że lepiej się nie wychylać, a przez to my musieliśmy oglądać przeciąganie liny. Wydawało się, że to Wisła Płock miała optyczną przewagę mimo to nie potrafili oni pokonać Słowika. Śląsk schowany, grał bardzo mądrze taktycznie. Różnica pomiędzy tymi zespołami była taka, że gospodarze mieli Robaka, a goście Zawadę. W 83. minucie po dośrodkowaniu w polu karnym, doświadczony napastnik zdobył gola i wyprowadził Śląsk na prowadzenie, którego gospodarze nie oddali już do końca.
Śląsk wygrywa w bardzo ważnym spotkaniu i ucieka ze strefy spadkowej. Tam spada Wisła Płock. Kto będzie drugim spadkowiczem? Prawdopodobnie dowiemy się tego dopiero w ostatniej ligowej kolejce.