Z Jagiellonią Cracovia przegrała przerywając serię 7 kolejnych zwycięskich meczów na własnym stadionie. Piłkarze Michała Probierza szybko się jednak pozbierali i rozpoczęli odbudowę poturbowanej twierdzy. Pracują ekspresowo i przede wszystkim przekonująco. Tym razem przekonał się o tym Lech Poznań.
Przed dzisiejszym meczem trener Cracovii miał dosyć duży komfort, bo do jego dyspozycji wrócili zarówno Airam Cabrera jak i Javi Hernandez. Skoro jednak tydzień temu w starciu z Lechią udało się pewnie wygrać bez hiszpańskiego duetu, to Probierz uznał, że nie ma zbytnio sensu mocno mieszać w składzie, który zadziałał. Stąd też zmiany były jedynie kosmetyczne, jak start Mateusza Wdowiaka kosztem Bojana Čečaricia. Znów w środku pola zagrała trójka Dimun, Gol, Dąbrowski i gdy cała trójka jest w takiej formie jak obecnie, to oglądanie tego jak pracuje druga linia Pasów jest po prostu przyjemnością.
Bramka padła jednak po akcji oskrzydlającej. Wdowiak dobrze utrzymał się przy piłce, wycofał do Sergiu Hanki, który świetną wrzutką znalazł zamykającego akcję Michala Siplaka. „Hokejową” asystę zaliczył tutaj Filip Piszczek, który dobrze wyciągnął Roberta Gumnego z jego strefy robiąc miejsce Słowakowi, który uprzedził spóźnionego w tej akcji Tymoteusza Klupsia.
Jeśli coś w tym meczu można Cracovii zarzucić, to jedynie to, że nie zamknęła sobie tego meczu wcześniej. Miała do tego kilka dobrych okazji, ale drugi gol nie padł, przez co do końca musiała mieć z tyłu głowy to, że zwycięstwo może się wyślizgnąć. Czy jednak było tego blisko? No nie bardzo. Lech, podobnie jak przed tygodniem Lechia, nie oddał przez cały mecz nawet celnego strzału na bramkę Peskovicia. Goście zostali dzisiaj stłamszeni, głównie przez wspomniany wcześniej środek pola rywali. Wychodzenie Pasów spod pressingu mogło imponować, było sporo szybkiej gry na jeden kontakt. Lech z tym sobie nie radził, przez co często szukał gry bardzo prostymi środkami, co Cracovii było bardzo na rękę.
Piłkarze Michała Probierza wciąż bardzo mocno uczestniczą w grze o czwarte miejsce, tym zwycięstwem narzucili sporą presję na Jagiellonię. Oczywiście wszystko będzie zależeć od dwóch ostatnich meczów sezonu, ale Pasy na pewno do końca będą miały o co grać, a o to wszystkim przy Kałuży chodziło.