Bardzo dobry mecz w wykonaniu „Kolejorza” mogli zobaczyć licznie zgromadzeni kibice na stadionie. Lech, po dość jednostronnym meczu, wygrał 4-0. Dwie bramki zdobył, wracający po kontuzji, Christian Gytkjaer
Lech mecz zaczął spokojnie, a z czasem uaktywnił wysoki pressing, który się doskonale sprawdził. Przeciwnicy zostali zamknięci na własnej połowie. W 11 minucie bramkarz Wisły Płock sfaulował napastnika Lecha, Pawła Tomczyka, a sędzia podyktował rzut karny, który pewnie wykorzystał Darko Jevtic.
W 42 minucie kolejna znakomita sytuacja dla gospodarzy. Tym razem jednak, zamykającego akcje, Jevitica, zatrzymała poprzeczka.
W drugiej połowie gra Wisły Płock wyglądała zdecydowanie lepiej. Doskonałe sytuacje mieli Zawada i Furman. Pierwszy uderzył tuż obok słupka, a kilka minut później, drugi z nich, uderzył w poprzeczkę, dobijać strzał Furmana próbował Alan Uryga, lecz jego „szczupak” pozostawiał wiele do życzenia. Po 20 minutach niemocy, w drugiej połowie, „Kolejorz” odzyskał inicjatywę i w 72 minucie, pierwszą bramkę po kontuzji, zdobył Christian Gytkjaer. Także, znakomitą asystę w tej akcji zaliczył Jevtić.
Pomimo gry w osłabieniu, (w 88 minucie, za drugą żółtą kartkę, boisko opuścić musiał Crnomarković). Lech jeszcze dwa razy zdołał ustrzelić rywali – w pierwszej minucie doliczonego czasu gry Kamil Jóżwiak sprytnym strzałem pokonał bramkarza, a kilka minut później znakomitą asystę zaliczył Tiba, zaś rywali „dobił”, płaskim strzałem w długi róg, Gytkyear.