Jagiellonia Białystok pokonała Wisłę Kraków na inaugurację 6. kolejki PKO Ekstraklasy. Goście tanio krwi nie oddali, ale to białostoczanie zasłużyli na wygraną.
Zanim mecz się rozpoczął, zrobiono pożegnalny szpaler dla Mariana Kelemena. Były bramkarz Jagiellonii od klubu dostał pamiątkową koszulkę. Kiedy już pożegnano dwukrotnego wicemistrza Polski, trzeba było długo czekać, aby w podobnym stopniu ożywić trybuny. Pierwsze minuty należały do Wisły, jednak poza straszeniem stałymi fragmentami gry, nic z tego nie wynikało. Bardziej konkretna okazała się Jagiellonia, która pierwszą stuprocentową sytuację wykorzystała. Jesus Imaz świetnie odnalazł się w polu karnym i dał prowadzenie. Asystował Marko Poletanović, który jeszcze nie tak dawno popadł w niełaskę Ireneusza Mamrota. Po chwili było już 2:0, bardzo dobre Kostala wykorzystał, a jakże, Imaz. Kiedy wydawało się, że „Jaga”dowiezie do przerwy dwubramkowe prowadzenie, wkroczył Paweł Brożek. Żywa legenda Wisły wykorzystała niefortunny rykoszet, nie dając żadnych szans Węglarzowi. To już trzeci gol Brożka w tym sezonie. Kto by się spodziewał?
Druga połowa zaczęła się jak pierwsza, czyli bardzo niemrawo. Doszło w pewnym sensie do powtórki sprzed tygodnia. Kiedy powoli zaczynało się wydawać, że Jagiellonia roztopi dwubramkową przewagę, wówczas zadała decydujący cios. Przy Kapitalnej klepie (warto zobaczyć, rzadki widok w naszej lidze) warto wyróżnić Pospislia, który był dyrygentem całej akcji. Zagranie do Imaza pierwotnie przeciął Klemenz, co Buchalik z trudem obronił, ale przy dobitce Imaza był bezradny. Hat-trick pozwoli Hiszpanowi zadomowić się na czele tabeli strzelców naszej ligi. Chyba jest to najlepszy piłkarz Ekstraklasy w tym momencie. Nadzieję na jakąkolwiek zdobycz punktową mógł dać Wojtkowski, który niepozornym strzałem z woleja, omal nie zaskoczył Węglarza, ale ten w ostatniej chwili nie pozwolił, aby piłka wpadła za kołnierz. Na 4:1 mogli podwyższyć rezerwowi, jednak zagranie Camary do Kwietnia przeciął jeden z obrońców Wisły. Ostatnią szansę na jakiekolwiek emocje Wiślacy zmarnowali w 85. minucie, kiedy to Brożek i Buksa zmarnowali świetną szansę. „Ojca” zapędy storpedował Węglarz, a „Syna” Klimala, wybijając piłkę niemal z linii bramkowej. Co się odwlecze, to nie uciecze i młody Buksa strzelił upragnioną, premierową bramkę w Ekstraklasie. W trudnej sytuacji uderzył potężnie lewą nogą, nie dając szans Węglarzowi. Inna sprawa, że bramka trochę sprokurowana przez Węglarza, bo jego wyjście z bramki, zdekoncentrowało drużynę. Czasu na odrobienie strat już nie było. Zwycięstwo „Jagi” umacnia ten zespół na 3. miejscu w tabeli, a „Biała Gwiazda” prawdopodobnie wypadnie poza górną „ósemkę”.