W niedzielnym, derbowym spotkaniu 12. kolejki PKO Ekstraklasy Arka Gdynia zremisowała 2:2 z Lechią Gdańsk.
Sytuacja kadrowa Arki skomplikowała się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Podczas rozgrzewki kontuzji doznał Helstrup, a trener Rogić zdecydował się zastąpić go Mariciem. W pierwszych minutach spotkania swoje założenia taktyczne starała się realizować Lechia długo utrzymując się przy piłce na połowie rywala, jednak to Arce udało się stworzyć dogodniejsze sytuacje bramkowe. W jednej z nich Schirtladze łatwo minął Nalepę (z Lechii), podał do Nalepy (z Arki), który oddał celny strzał z niewielkiej odległości. Chwilę później byliśmy świadkami zamieszania w polu karnym Lechii po stałym fragmencie gry, jednak swojej okazji nie wykorzystał Nando. W obu sytuacjach na wysokości zadania stanął Dusan Kuciak. W drugiej części pierwszej odsłony spotkanie się wyrównało. Swoją stuprocentową okazję miała również Lechia. Busuladzić przy wyprowadzaniu piłki podał wprost do Paixao, jednak przy strzale Portugalczyka kunsztem bramkarskim popisał się Steinbors.
W drugą połowę ponownie lepiej weszła Lechia. W 52. i 53. minucie Biało-Zieloni wyprowadzili dwa zabójcze ciosy – najpierw niezawodny w spotkaniach derbowych Paixao, a następnie Sobiech. Dwie szybkie bramki dla Lechii wyraźnie podcięły skrzydła piłkarzom Arki. Podopieczni Rogicia nie stwarzali już tylu sytuacji co w pierwszej połowie. Gdańszczanie zaczęli grać w dość charakterystycznym dla siebie stylu – pragmatycznie utrzymywali się przy piłce i starali się kontrolować przebieg spotkania. Udawało się to do 75. minuty – wtedy to Michał Nalepa wrzucił piłkę w pole karne z rzutu wolnego, której nikt, łącznie z Kuciakiem, nie przeciął i futbolówka wpadła do siatki. Bramka kontaktowa dała nowe nadzieje Arkowcom. Chwilę później piłka znów wpadła do bramki Kuciaka, jednak golkiper Lechii był faulowany i po konsultacji VAR gol nie został uznany. W końcówce spotkania Lechiści cofnęli się i próbowali bronić wyniku, a zdeterminowana Arka rozpoczęła oblężenie bramki Kuciaka. Sędzia Kwiatkowski doliczył do spotkania aż 9 minut. W 10 minucie doliczonego czasu wyłonił się bohater spotkania – Vejinović wpakował piłkę do siatki i spotkanie zakończyło się remisem.
W derbach Trójmiasta nie brakowało emocji, kontrowersji, bramek i kartek. Z punktu z pewnością bardziej cieszyć się mogą w Gdyni – Lechia wypuściła wygraną w ostatnich minutach spotkania.