JAGPLO

Podtrzymać dobrą serię

Walka o grupę mistrzowską wchodzi w decydującą fazę. Jednym z epizodów tej arcyciekawej sagi będzie starcie Jagiellonii Białystok z Wisłą Płock. W dużo bardziej komfortowej sytuacji są gospodarze ze swoim 40-punktowym dorobkiem. To „Nafciarze” będą pod większą presją, bo porażka ich w zasadzie wykluczy z walki o górną połowę tabeli.

Jakie atuty ma w swoich rękach „Jaga”? W trakcie przerwy wiele się nie zmieniło – cechy wolicjonalne i wybieganie wciąż są największymi atutami białostoczan. W spotkaniu z Cracovią czas wprawdzie nie płynął na korzyść „żółto-czerwonych” – dominacja zespołu Michała Probierza była coraz bardziej widoczna. Zmianę, w której Borysiuk wszedł za Imaza, traktować można było jako sygnał do obrony remisu. W tym jednak rzecz, że Iwajło Petew po prostu wracał do starego, sprawdzonego rozwiązania, który dał cenne wygrane z Pogonią i Śląskiem. Jak się później okazało, na Cracovię również to wystarczyło, co pozwoliło godnie uczcić 100. urodziny klubu. Czy w takiej sytuacji Iwajło Petew zdecyduje się na grę dwoma defensywnymi pomocnikami od pierwszej minuty? Może być o to trudno, zwłaszcza że za żółte kartki pauzować będzie Taras Romanczuk. Przypadek? Nie sądzę.  Jest to niewątpliwie wielka strata dla drużyny oraz dziennikarzy. Dzięki temu Jesus Imaz może utrzymać miejsce w składzie, mimo słabego występu w Krakowie. Jeśli sztab szkoleniowy postawi na bardziej defensywny wariant, wówczas faworytem do wyjścia w pierwszym składzie wydaje się być Bartosz Kwiecień.

Powrót Wisły po długiej przerwie wypadł gorzej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Czy ktoś spodziewał się, że Korona w Płocku strzeli aż 4 bramki? Kiedy w całym sezonie strzeliła ich 15? Takiej katastrofy nikt się nie mógł spodziewać i nawet bramka 17-letniego Kocyły (po fatalnym błędzie rywala, dodajmy) w żadnym stopniu nie osładza goryczy porażki. Dlaczego tak wyszło, a nie inaczej? Pierwszy mecz pozwala na przypuszczenie, że drużyna jest źle przygotowana na trudy sezonu. Pod koniec spotkania Wisła nie miała nawet sił, aby spróbować chociaż odrobić straty. Na morale drużyny wpłynęła również kontuzja Rafała Wolskiego. Były reprezentant Polski miał być „mózgiem” drużyny z Płocka. Pech jednak chciał, że plany te należy odłożyć na przyszły rok. W tym problem, że kreatywnego rozgrywającego potrzeba na już, a w horyzoncie nie widać nikogo. W tej sytuacji drużynę „ciągnąć” powinien kapitan Dominik Furman, który wprawdzie po sezonie najpewniej opuści jej szeregi, ale to w jego interesie jest przyciągnięcie dobrą grą interesujących ekip, choćby tej, która i tak panowie i tak mistrzem.