W sobotnim meczu 2. kolejki PKO Ekstraklasy Lechia Gdańsk przegrała na własnym boisku 1:3 z Rakowem Częstochowa. Na listę strzelców wpisali się Haydary, Cebula i dwukrotnie Gutkovskis.
Michał Nalepa. Od niego należy zacząć, gdyż jest to człowiek, który miał największy wpływ na przebieg meczu. Szef defensywny gdańszczan, z reguły bardzo solidny obrońca dziś myślami był… nie wiadomo gdzie, ale na pewno nie na Stadionie Energa.
Najpierw przewrócił się we własnym polu karnym przed Gutkovskisem; szczęśliwie dla niego napastnik z Łotwy oddał niecelny strzał. Następnie łatwo dał ograć się Cebuli, łapiąc żółtą kartkę. Z kolei w 39. minucie w pozornie bezpiecznej sytuacji zgubił piłkę pod własnymi nogami. Nalepa chcąc ratować sytuację wykonał wślizg, trafił w piłkę, ale jednocześnie zgarnął nogi biegnącego sam na sam z Kuciakiem Cebulę. Czerwona kartka, zjazd do bazy, Lechia w osłabieniu.
Do tego momentu oglądaliśmy dość wyrównane widowisko. Żadna z drużyn nie potrafiła zdominować środka pola, ani stworzyć klarownej sytuacji.
Gdy wydawało się, że w przerwie drużyny schodzić będą do szatni z bezbramkowym remisem, Fila zagrał górną piłkę za obronę przeciwnika, a Haydary mocnym wolejem pokonał nieco zaskoczonego tym strzałem Szumskiego.
Drugą połowę można jednak alegorycznie przedstawić jako goły tyłek i bicz. Pierwszym była rzecz jasna Lechia, oprawcą Raków. Podopieczni Papszuna bezwzględnie wykorzystali przewagę jednego zawodnika. Już minutę po wznowieniu gry pięknymi nożycami Kuciaka pokonał Cebula. Dwukrotnie słowackiego golkipera pokonał Gutkovskis, a jedną z kilku dobrych okazji zmarnował chociażby Tijanić.
Raków w drugiej połowie całkowicie kontrolował spotkanie i zasłużenie pokonuje Lechię Gdańsk. Przypomnijmy, że ostatni wyjazd do Gdańska również zakończył się trzybramkową wygraną częstochowian. Oba zespoły po drugiej kolejce mają na koncie wygraną i porażkę.