Wreszcie się udało. Piast Gliwice zdobył pierwszą bramkę w tym sezonie Ekstraklasy. Ba, potem dołożył drugą. Mimo to i tak do Gliwic wraca bez punktów. Po kapitalnym meczu Stal Mielec wygrywa swój mecz i tym samym dołącza do Warty Poznań.
Pierwsza połowa przeszła bez większego echa. Gola z rzutu karnego zdobył Maciej Domański i do przerwy zawodnicy schodzili przy wyniku 1:0. Piast próbował zagrozić w jakikolwiek sposób bramce gospodarze, ale kończyło się tylko na próbach lub strzałach niecelnych.
Druga odsłona zaczęła od ataków gości. Te przyniosły owoce już po 4 minutach, kiedy to Michał Żyro pokonał Rafała Strączka. Można się było spodziewać, że to rozwiąże worek z golami. I tak było. Piast cisnął coraz bardziej i wyszedł na prowadzenie w 53 minucie. Wtedy na bramkę uderzał Dominik Steczyk, dla którego to pierwsze trafienie na poziomie Ekstraklasy. Radość nie trwała jednak długo.
Zaraz po wznowieniu od środka na trybunach w Mielcu znów zapanowała euforia. Piłkę do siatki wpakował Mateusz Mak po świetnym podaniu Domańskiego. Odblokowało to dodatkowe pokłady energii u gospodarzy i mogliśmy oglądać typową wymianę ciosów. Z tej lepiej wyszła Stal, która po koronkowej akcji wyszła na prowadzenie w 80 minucie, po kolejnym uderzeniu Maka. Ten wynik utrzymał się już do końca spotkania i po końcowym gwizdku Podkarpacie po ponad 20 latach doczekało się kolejnej wygranej w Ekstraklasie.
Na duży plus zasługuje Maciej Domański, który brał udział przy wszystkich trzech bramkach dla Stali. Sam beniaminek zaczyna coraz pewniej wyglądać, a to powinno przełożyć się na lepszą defensywę. Jeszcze w pierwszej połowie murawę musiał opuścić Mateusz Żyro, który doznał urazu.
W Piaście nie popisał się Kirkeskov prokurując rzut karny. Cieszyć może odblokowanie w ofensywie i bramka Steczyka. Nadal tajemnicą pozostaje forma i jakość Kristophera Vidy. Czy odpali? Nie wiadomo. Po tej kolejce drużyna Fornalika zamyka tabelę z zaledwie jednym oczkiem, a Stal wskakuje na 11 miejsce.