Czas podsumować dół tabeli, a więc Wisłę Kraków, Cracovię, Stal Mielec i Podbeskidzie. Błędy, pech, nadzieje i wnioski po tym sezonie. Czy miejsca są adekwatne do gry?
Wisła Kraków
Cel przed sezonem był prosty – walka o górną ósemkę. Szybko jednak zaczęło się psuć, bo Biała Gwiazda odpadła z 3-ligowcem w Pucharze Polski. Potem zaczęły się problemy z punktowaniem i zamienienie twierdzy przy Reymonta w przytułek rozdający punkty. Karta mogła być odwrócona po wysokiej wygranej 6:0 ze Stalą, ale późniejsza porażka z Wartą Poznań przekreśliła ostatecznie ostatnie promyki optymizmu wobec drużyny Artura Skowronka i postanowiono zmienić trenera. Nowym szkoleniowcem został Peter Hyballa, który od razu poprawił poziom gry. Niemiec pożegnał się jednak z Krakowem jeszcze przed ostatnią kolejką i raczej nie zostanie miło zapamiętany. Właściwie pozytywami są jedynie poprawa gry Mateusza Lisa, zbudowanie Patryka Plewki oraz wprowadzenie Piotrka Starzyńskiego. To pierwsze jednak wynika bardziej ze wskazówek trenera bramkarzy, a drugie zaczęło się już za wcześniejszego szkoleniowca. W pamięci zostanie nam na pewno słynne już 30 minut z Piastem Gliwice oraz krążące plotki o ekscesach Hyballi w Krakowie.
Wisła chciała zacząć stawiać na młodych i to się udało. Pojawił się wspomniany Piotr Starzyński, ale w składzie zagościł nie tylko Patryk Plewka czy Dawid Szot, ale też Konrad Gruszkowski. Jest to droga jaką chce podążać krakowski klub co widać po drużynach juniorski, które biją się o najwyższe cele. Mimo to nie wypaliły też takie transfery jak Mawutor czy Medved. Brakowało też głębi składu i często jakości w poszczególnych meczach. Jeśli Wisła chce się spokojnie utrzymać w nadchodzącym sezonie i może powalczyć o coś więcej, zdecydowanie powinien nastąpić spory reset.
Cracovia
Zdobywca Pucharu Polski, który w pewnej chwili był bliski spadku, ale beniaminkowie ułatwili utrzymanie. Zupełnie nie tak miał wyglądać ten sezon Pasów, a zamieszanie wokół korupcji, Wdowiaka i dymisji Michała Probierza tylko dolało oliwy do ognia. Całość okraszona była ciężkim do oglądania stylem i słabym punktowaniem na początku roku. Podobnie jak u sąsiadki Cracovia musi wiele zmienić, by drugi taki sezon się nie powtórzył. Kibice pewnie liczą na rewolucję kadrową, aby móc oglądać więcej Polaków. Trudno w tej chwili ocenić czy to się stanie, więc pozostaje jedynie czekać.
Zdecydowanie największym plusem tego sezonu było wypromowanie Niemczyckiego, który przez większość sezonu pełnił rolę młodzieżowca. Swojego potencjału nie ujawniły natomiast pozostałe nabytki jak Alvarez i Rivaldinho. Choć początek nie był najgorszy, a nawet mógł być obiecujący to szybko się to skończyło i minimalne wymagania nie zostały zaspokojone. Być może od nowego sezonu zobaczymy nowego szkoleniowca Pasów, ale bez dobrych transferów i to może za wiele nie dać.
Stal Mielec
Jeden z bardziej pechowych zespołów, o ile można to tak nazwać. Jeszcze pod wodzą Ojrzyńskiego mielczanie oddawali mnóstwo strzałów, które trafiały w bramkarza lub obijały bramkę. Tym samym drużyna ta często traciła w głupi sposób punkty. Mimo to na finiszu wyprzedziła Podbeskidzie i się utrzymała. Jednak jedna rzecz w tym sezonie pokazała nieudolność, a właściwie słynną organizację w Mielcu. Przez te 30 kolejek aż trzech trenerów prowadziło zespół, a jeden został zwolniony przed sezonem. Najbardziej jednak dziwić mogły decyzje o pożegnaniu Ojrzyńskiego i Marca. Zresztą zatrudnienie Skrzypczaka czy Gąsiora też oczywiste nie było. Ten drugi ma zostać na dłużej i wprowadzić stabilizację. Czy się uda? Trudno w to wierzyć.
W Stali grał Strączek, który dobrze się prezentował przez większość sezonu i jego ewentualny transfer może znacznie pomóc klubowi. Swoje pokazał też Maciej Domański będącym typowym liderem zespołu. Próżno natomiast szukać typowego napastnika, bo ci obecni zbyt skuteczni nie byli. Skuteczności nie brakowało z kolei przy wrzutach z autu, które choćby w Poznaniu dały cenne punkty. Nie był to najlepszy sezon dla beniaminka, ale udało się utrzymać i teraz trzeba spokojnie pomyśleć by utrzymać Ekstraklasę dla Podkarpacia po raz kolejny.
Podbeskidzie Bielsko-Biała
Jedyny spadkowicz w tym sezonie. Trudno jednak wskazać konkretny i główny powód spadku. Na początku była fatalna obrona, która traciła średnio 3 bramki na mecz. Potem udało się to opanować, przyszedł Janicki, wygrali z Legią. No, ale właśnie wygrali z liderem, a nie z drużyną walczącą o utrzymanie. Z tymi gubili często punkty i potem brakło oczek. W końcu też słabe transfery, które nie za bardzo poprawiły jakość tego zespołu. W zasadzie jak przychodziła poprawa to często z poziomu „fatalnie” do „źle” lub „nie najgorzej”. W ten sposób nie dało się ogarnąć na tyle by wygrać, a teraz słychać jeszcze o dużych kosztach transferów i konfliktach w szatni.
Góralom trzeba przyznać, że walczyli w wielu spotkaniach. Choćby zdominowali i pewnie pokonali Wisłę Kraków. Mimo to nie byli wstanie ukryć braków, a te często ukazywały się poprzez indywidualne błędy. Koniec końców trudno wskazać za kim będziemy tęsknić w następnym sezonie. Może to będzie Sitek lub inny młodzieżowiec, ale oni mogą szybko znaleźć nowego pracodawcę. Podbeskidzie będzie musiało wiele pozmieniać w dziedzinie finansowej i bardziej zwracać uwagę na charaktery zawodników. Wtedy może już za rok uda się wrócić do Ekstraklasy.