Legia Warszawa w pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów pokonała FK Bodo/Glimt. W drugiej rundzie podopieczni Czesława Michniewicza trafili na teoretycznie łatwiejszego rywala – Florę Tallinn. Legioniści już dziś chcieli wygrać tak wysoko, aby przed rewanżem zdobyć dobrą zaliczkę.
Legioniści zaczęli realizować plan od samego początku spotkania. W trzeciej minucie samotnym rajdem popisał się Bartosz Kapustka. Minął obrońców i plasowanym strzałem w prawy dolny róg bramki pokonał bramkarza Flory. Pechowa dla Kapustki okazała się cieszynka, którą wykonał. Nabawił się podczas niej kontuzji i musiał opuścić boisko. Przez następne minuty to Legia kontrolowała grę i próbowała sobie stworzyć sytuację. Swoje szansę mieli Luquinhas oraz Martins. Strzały Portugalczyków poszybowały jednak minimalnie obok bramki. W końcówce pierwszej połowy kontrole na boisku przejęli piłkarze mistrza Estonii. Groźnie było zwłaszcza po dośrodkowaniach dobrze znanego w Polsce Vassiljeva. Mimo to Florze nie udało się zdobyć gola i do szatni z prowadzeniem schodziła Legia Warszawa.
Drugą połowę świetnie rozpoczęli goście. Henrik Ojamaa zakręcił dwoma obrońcami mistrza Polski i dograł do Sappinena. Napastnik gości znalazł się w stu procentowej sytuacji i bez problemu pokonał Artura Boruca. Legia próbowała odzyskać prowadzenie. Akcje gospodarzy były jednak bardzo niechlujne. Groźnie było po dwóch rzutach rożnych. Za pierwszym razem strzał Jędrzejczyka obronił bramkarz gości, a za drugim razem piłkę z linii wybił jeden z obrońców. Flora próbowała odpowiadać, ale nie potrafiła zagrozić Borucowi ponownie. Wszystko wskazywało, że spotkanie skończy się remisem. W 91. minucie piłkę w pole karne dośrodkował Mladenović. Niefortunnie interweniował jeden z obrońców mistrza Estonii i piłka trafiła pod nogi Rafaela Lopesa. Ten huknął jak z armaty i uratował Legię przed kompromitującym remisem.
Legia Warszawa – Flora Tallinn 2:1
3′ Kapustka, 91′ Lopes – 53′ Sappinen